All Posts By

Aleksandra Modzelewska

prawo autorskie prawo IT

Cloud computing a transfer oprogramowania w modelu SaaS – jak kształtować umowę?

29 stycznia 2018
cloud computing

Cloud computing od kilku lat zyskuje na popularności tak wśród konsumentów, jak i przedsiębiorców. Zgodnie z badaniami Eurostat[1], w 2016 roku 21% przedsiębiorstw, działających na terenie UE, choć raz skorzystało z usług przetwarzania danych w chmurze. Najczęściej były one związane z obsługą poczty elektronicznej (65%), przechowywaniem dokumentów oraz innych plików (62%), hostingowaniem baz danych przedsiębiorstwa (44%), czy też z korzystaniem z dedykowanych aplikacji finansowych i księgowych (32%). Jednocześnie, w analogicznym okresie, jedynie 8% polskich przedsiębiorstw zdecydowało się na eksploatowanie funkcjonalności chmury obliczeniowej w swojej działalności.

Czym jest cloud computing?

Cloud computingiem (chmurą obliczeniową) określamy model dostarczania, udostępniania i/lub wykorzystania technologii informacyjnych przez wiele podmiotów jednocześnie, za pośrednictwem jednej, współdzielonej infrastruktury. Dostęp do tych technologii, w szczególności w zakresie aplikacji bądź usług, oprogramowania lub przechowywanych danych, jest możliwy w zasadzie z dowolnego urządzenia, podłączonego do sieci internetowej.

Korzystanie z chmury obliczeniowej z pewnością stanowi dla przedsiębiorstw źródło wielu korzyści ekonomicznych. Po pierwsze, przedsiębiorstwa korzystające z chmury nie muszą inwestować w tworzenie własnej infrastruktury informatycznej. Po drugie, model biznesowy przewidziany dla usług chmurowych zakłada ich pełną skalowalność. Oznacza to, że wraz ze wzmożonym zainteresowaniem na konkretne usługi chmurowe, odpowiednie zasoby informatyczne są stopniowo poszerzane w celu utrzymania akceptowalnej dla użytkowników wydajności. Skalowalność jest również istotna z punktu widzenia systemu opłat, który co do zasady funkcjonuje w modelu pay as you go (płacisz za to, co zużyjesz). Stąd też, wielkość opłat za usługi chmurowe będzie zależna od wielkości zasobów, które przedsiębiorca wykorzysta w danym okresie rozliczeniowym.

Zagrożenia dla przedsiębiorców

Z drugiej strony, korzystanie z usług chmurowych niesie dla każdego przedsiębiorcy różnego rodzaju zagrożenia. Co do zasady winny być one eliminowane stosownymi postanowieniami umownymi. Trzeba jednak pamiętać, iż korzystanie z usług chmurowych przez nieskończoną ilość podmiotów często eliminuje możliwość prowadzenia indywidualnych negocjacji co do kształtu warunków umowy, bądź też sprzyja narzucaniu przez usługodawcę konkretnych wzorców. Co więcej, użytkownik końcowy (w tym przedsiębiorca) zyskuje w zasadzie dostęp do konkretnego, już istniejącego rozwiązania informatycznego. Usługodawca nie będzie w takim przypadku zainteresowany dostosowywaniem danej usługi pod potrzeby konkretnego podmiotu.

Cloud computing w obrocie gospodarczym

Z uwagi na powyższe coraz częstszym sposobem udostępniania rozwiązań technologicznych w obrocie gospodarczym – zwłaszcza w zakresie oprogramowania – odbywa się z użyciem chmury, zazwyczaj w ramach modelu SaaS (Software as a Service). W takim przypadku usługobiorca zyskuje zdalny dostęp online do aplikacji, z której może korzystać w dowolnym momencie, bez konieczności jej instalacji na swoim urządzeniu.

Nie dochodzi tym samym do zwielokrotnienia utworu, o którym mowa w art. 74 ust. 4 pkt. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zgodnie z którym:

Autorskie prawa majątkowe do programu komputerowego, z zastrzeżeniem przepisów art. 75 ust. 2 i 3, obejmują prawo do trwałego lub czasowego zwielokrotnienia programu komputerowego w całości lub w części jakimikolwiek środkami i w jakiejkolwiek formie; w zakresie, w którym dla wprowadzania, wyświetlania, stosowania, przekazywania i przechowywania programu komputerowego niezbędne jest jego zwielokrotnienie, czynności te wymagają zgody uprawnionego.

W praktyce powyższe wywołuje pewne wątpliwości, co do konieczności udzielania usługobiorcom licencji do korzystania z oprogramowania. Wydaje się jednak, że stosowne postanowienia licencyjne winny się w takich umowach znaleźć, chociażby z uwagi na niepewność prawną w tym zakresie.

O jakie postanowienia warto zadbać w umowie?

Udostępnianie oprogramowania w ramach modelu SaaS powinno odbywać się na podstawie zawieranych pomiędzy stronami umów o świadczenie usług. Poza ogólnymi postanowieniami umownymi – określającymi strony bądź przedmiot umowy – ważne są w tym zakresie:

  • postanowienia dotyczące prawa właściwego bądź jurysdykcji;
  • udzielenie licencji (zwłaszcza określenie czasu trwania oraz terytorium obowiązywania licencji; dostosowanie pól eksploatacji do udostępnianego oprogramowania w modelu SaaS; kwestia udzielania sublicencji; odpowiedzialność za wady prawne i usterki);
  • określenie modelu i zasad obliczania wynagrodzenia dla usługodawcy;
  • obowiązki usługodawcy w zakresie zapewnienia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa, tak w zakresie przetwarzania danych osobowych (konieczność dostosowania się do RODO), jak i w zakresie ochrony cyberbezpieczeństwa (konieczność dostosowania się do przepisów dyrektywy NIS oraz ustaw o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa);
  • postanowienia dotyczące przenoszalności danych, kształtujących uprawnienie usługobiorcy do migracji danych w celu dalszego ich wykorzystywania, dokonywane w określonym trybie oraz z zachowaniem odpowiednich obowiązków/procedur/terminów;
  • zasady rozwiązywania/wypowiadania umów oraz ważne w tym kontekście ww. postanowienia dot. przenoszalności danych – odpowiednio skonstruowane klauzule pozwolą ograniczyć zjawisko vendor lock-in’u (tj. uzależnienia się od usługodawcy);
  • tzw. klauzule SLA, tj. postanowienia zobowiązujące usługodawcę do zachowania odpowiedniego poziomu usług;
  • określenie procedury zgłaszania błędów oprogramowania (usterek) oraz modyfikacja jego funkcjonalności na żądanie/wniosek usługobiorcy;
  • kary umowne związane z naruszeniem postanowień umownych w zakresie SLA, przenoszalności danych, niezapewnienia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa.

[i] Eurostat, Cloud computing – statistics on the use by enterprises, 2016; http://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php/Cloud_computing_-_statistics_on_the_use_by_enterprises#Factors_preventing_enterprises_from_using_cloud_computing_.282014_survey.29

nieuczciwa konkurencja prawo konkurencji

Luksusowe marki pod większą kontrolą ich właścicieli

18 grudnia 2017
luksusowych

Istota systemu dystrybucji selektywnej

System dystrybucji selektywnej na gruncie prawa konkurencji należy postrzegać jako swoistego rodzaju strukturę porozumień wertykalnych, łączących dostawcę pewnej klasy towarów lub usług, najczęściej o luksusowym charakterze, z grupą dystrybutorów, wybieranych przez dostawcę na podstawie określonych przez niego kryteriów. Dystrybutorzy zobowiązują się do prowadzenia sprzedaży dostarczanych im produktów w sposób zapewniający zachowanie prestiżowego charakteru artykułów dostawcy. Gdy dystrybutor nie wykonuje swoich zobowiązań lub wykonuje je nienależycie, co negatywnie wpływa na recepcję luksusowych towarów wśród kręgu ich odbiorców, dostawca ma prawo zakazać naruszającym postanowienia umowne detalistom dalszej redystrybucji swoich towarów. Ostatnimi czasy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej badał, czy przedmiotowy zakaz może rozciągać się także na kwestie związane z prowadzeniem dalszej sprzedaży towarów luksusowych za pomocą usług platform transakcyjnych online, takich jak Amazon, e-Bay, czy polskie Allegro.

Tło sprawy

Powyższa wątpliwość powstała na tle sporu prowadzonego pomiędzy niemieckimi podmiotami – Coty Germany i Parfümerie Akzente. Druga z wymienionych spółek jako autoryzowany dystrybutor luksusowych perfum marki Coty Prestige (należącej do Coty Germany) prowadziła ich dalszą odsprzedaż zarówno w punktach stacjonarnych, jak również za pośrednictwem własnego sklepu internetowego oraz witryny „amazon.de”.

Tak ukształtowany model redystrybucji perfum był zdaniem Coty Germany niezgodny z treścią umowy, która uległa istotnym zmianom po wejściu w życie rozporządzenia nr 330/2010 (rozporządzenie unijne regulujące kategorie porozumień wertykalnych i praktyk uzgodnionych uznanych za ograniczające konkurencję). Zgodnie z jej nowym brzmieniem, dystrybutorzy mieli być nadal uprawnieni do prowadzenia e-handlu luksusowymi perfumami, lecz wyłącznie w ramach strony internetowej autoryzowanego detalisty oraz pod warunkiem, że ten kanał dystrybucji pozwoli zachować luksusowy charakter dystrybuowanych produktów. Dalsze klauzule umowne zakazywały dystrybutorom używania w prowadzonej przez nich działalności innego oznaczenia handlowego aniżeli Coty Prestige, jak również „zauważalnego” korzystania z usług podmiotów trzecich, nieautoryzowanych przez Coty Germany.

Parfümerie Akzente, nie godząc się na powyższe zmiany, kontynuowała sprzedaż internetową perfum za pośrednictwem platformy „amazon.de”. W związku z tym, Coty Germany wystąpiło z powództwem o zakazanie pozwanej spółce dystrybucji produktów spornej marki w sposób naruszający postanowienia umowne.

Dystrybucja luksusowych towarów online

Powyższy spór wywołał wiele dyskusji i wątpliwości w środowisku właścicieli ekskluzywnych marek. Trzeba bowiem podkreślić, iż podobnym zagadnieniem TSUE zajmowało się już wcześniej, gdzie na kanwie sprawy Pierre Fabre Dermo-Cosmétique (sygn. sprawy C-439/09), producenta artykułów kosmetycznych i pielęgnacyjnych, podkreślił, iż ogólna klauzula zakazująca dystrybutorom prowadzenia dalszej sprzedaży internetowej towarów dostawcy stanowi praktykę sprzeczną z prawem konkurencji i jako taka winna być zakazana.

Na pierwszy rzut oka zdaje się, że na gruncie niniejszej sprawy należałoby zaakceptować powyższy pogląd TSUE jako rozstrzygający istotę zagadnienia. Jednakże należy spostrzec, iż stan faktyczny obu spraw nie jest taki sami. Po pierwsze artykuły kosmetyczne i pielęgnacyjne, produkowane przez Pierre Fabre Dermo-Cosmétique, były dystrybuowane jako produkty średniej jakości, niebędące artykułami luksusowymi. Po drugie, sam zakaz prowadzenia dalszej sprzedaży internetowej za pośrednictwem Internetu był dalej idący, aniżeli tożsamy zakaz na gruncie sprawy Coty Germany, bowiem wyłączał całkowitą możliwość prowadzenia przez dystrybutorów e-handlu produktami kosmetycznymi i pielęgnacyjnymi.

Wytyczne Komisji

Pewną wskazówkę w rozpoznaniu sprawy Coty Germany p-ko Parfümerie Akzente stanowiły wytyczne Komisji UE w sprawie porozumień wertykalnych, w tym umów dystrybucji selektywnej. Jak bowiem wskazuje się w ich treści, pomimo generalnego uprawnienia do  prowadzenia dalszej sprzedaży produktów online w ramach systemu dystrybucji, dostawca może wymagać od detalistów spełniania pewnych standardów jakości, które mają na celu wyłącznie ochronę luksusowego i prestiżowego wizerunku produktów. Dopóki więc kryteria ograniczające sprzedaż internetową będą sprowadzały się wyłącznie do zabezpieczenia sposobu postrzegania dystrybuowanych towarów wśród ich odbiorców, praktyka zakazująca dystrybutorom dalszej ich sprzedaży będzie w takich przypadkach uznana za zgodną z unijnym prawem konkurencji.

Takie też było rozumowanie TSUE, który wskazał jednocześnie, iż odpowiednie w tym zakresie postanowienia umowne powinny być nie tylko obiektywne, tak również jednolite oraz stosowane bez dyskryminacji wobec wszystkich autoryzowanych przez dostawcę dystrybutorów.

Uwagi dla praktyki

Tego rodzaju relacje umowne, choć niewątpliwie stanowią porozumienia wpływające na konkurencję, zostały zaaprobowane zarówno przez ustawodawstwo unijne, jak również przez TSUE, który niejednokrotnie podkreślał, iż „artykuły luksusowe, ze względu na swoje cechy szczególne i charakter, mogą wymagać wprowadzenia systemu dystrybucji selektywnej w celu zachowania ich jakości i zapewnienia odpowiedniego używania”. Orzeczenie w sprawie Coty Germany potwierdziło dotychczasowe stanowisko judykatury, iż w ramach tak organizowanego przez dostawcę systemu dystrybucji towarów luksusowych producenci ekskluzywnych marek, z uwagi na zdobytą na rynku rozpoznawalność swoich towarów, są bardziej uprzywilejowani, aniżeli dostawcy średniej jakości produktów.

Jednakże, by móc takie przywileje egzekwować, dostawcy marek luksusowych muszą pamiętać, iż wprowadzane do umów dystrybucji postanowienia powinny być:

  • jednakowe dla wszystkich dystrybutorów, a więc nie mogą dyskryminować jednej grupy detalistów kosztem innej;
  • obiektywnie uzasadnione, co oznacza, iż ich celem jest zachowanie jakości i zapewnienie odpowiedniego używania towarów luksusowych;
  • proporcjonalne i nie wykraczające poza to, co jest konieczne do ochrony luksusowego wizerunku owych towarów – przykładem nieadekwatnej w tym zakresie klauzuli umownej może być wprowadzenie całkowitego zakazu dalszej sprzedaży towarów (także luksusowych) za pośrednictwem Internetu.
cyberbezpieczeństwo prawo IT

Dostawcy usług cyfrowych muszą dbać o cyberbezpieczeństwo

21 listopada 2017
cyberbezpieczeństwo

Główne założenia ustawy

Ostatnimi czasy na łamach portalu BiznesAlert przedstawiliśmy krótką analizę nowego projektu ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, implementującej europejską dyrektywę w sprawie środków na rzecz wysokiego wspólnego poziomu bezpieczeństwa sieci i systemów informatycznych na terytorium Unii (2016/1148/UE, dalej jako: „Dyrektywa NIS”), w kontekście przedsiębiorstw kluczowych dla gospodarek państwowych.

Jednakże, opisywany przez nas projekt nie ogranicza się wyłącznie do uregulowania statusu oraz nałożenia obowiązków i praw na operatorów kluczowych. Ustawa dotyka również następujących kwestii:

  • organizacji krajowego systemu cyberbezpieczeństwa,
  • zadań i obowiązków podmiotów wchodzących w skład ww. systemu (w tym operatorów kluczowych, dostawców usług cyfrowych, podmiotów publicznych),
  • sposobu sprawowania nadzoru i kontroli w zakresie stosowania przepisów ustawy przez ww. jednostki,
  • zakresu oraz trybu stanowienia Strategii Cyberbezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej.

Kim są dostawcy usług cyfrowych?

Niniejszym artykułem pragniemy przybliżyć obowiązki nałożone na kolejną kategorię podmiotów odpowiedzialnych za cyberbezpieczeństwo. Jak bowiem wynika z projektu ustawy, do zapewnienia wysokiego poziomu bezpieczeństwa sieci i systemów informatycznych – oprócz usługodawców prowadzących działalność w sektorach priorytetowych dla gospodarki i społeczeństwa – będą również zobowiązani tzw. dostawcy usług cyfrowych.

Na gruncie projektowanej ustawy pod pojęciem dostawców usług cyfrowych określamy:

  • podmioty świadczące usługi cyfrowe, w tym internetowe platformy handlowe (Allegro, eBay, AliExpress), usługi przetwarzania w chmurze (Microsoft Azure, Dropbox), wyszukiwarki internetowe (Google, Yahoo, DuckDuckGo),
  • zatrudniające nie mniej niż 50 pracowników,
  • osiągające roczny obrót netto ze sprzedaży towarów, wyrobów i usług oraz operacji finansowych przekraczający równowartość w złotych 10 milionów euro, lub sumy aktywów jego bilansu sporządzonego na koniec jednego z tych lat przekroczyły równowartości w złotych 10 milionów euro.

W jaki sposób usługodawcy mają zapewnić cyberbezpieczeństwo?

Usługodawcy cyfrowi zostali zobowiązani do wdrożenia odpowiedniego systemu zarządzania incydentami. System ten – przy pomocy proporcjonalnych do ryzyka środków technicznych i zabezpieczających – ma zapewnić cyberbezpieczeństwo świadczonych przez nich usług. Pomimo prozaicznej treści takiego przepisu, prawne zobligowanie dostawców cyfrowych do zapewnienia wysokiego poziomu bezpieczeństwa sieci i systemów informatycznych zdaje się być w dzisiejszych czasach być potrzebne i konieczne. Wskazują na to chociażby szeroko opisywane przez prasę zagraniczną incydenty; np. wyciek danych osobowych około 77 mln konsumentów, korzystających z usług Sony Playstation Network.

Powyższe wydarzenia dowodzą jedynie jak bardzo elastycznie przedsiębiorstwa winny podchodzić do wdrożenia odpowiednich zabezpieczeń. Ustawodawca europejski i polski, zauważając ten problem, zobligował usługodawców cyfrowych do ciągłego uwzględniania najnowszego w tym przedmiocie stanu wiedzy. Rozwój techniczny w obszarze cyberbezpieczeństwa ma zapewnić powstanie środków zabezpieczających oraz minimalizujących wpływ incydentów na funkcjonowanie sieci i systemów informatycznych przedsiębiorców.

Dostawcy cyfrowi zostaną również zobligowani do identyfikacji incydentów, ich klasyfikacji oraz zgłaszania istotnych naruszeń do CIRST NASK. Tego rodzaju informacje usługodawcy powinni również zgłaszać operatorom usługi kluczowej, którzy świadczą swoje usługi za pośrednictwem podmiotów dostarczających platformy i aplikacje cyfrowe.

Prawo właściwe

Świadczenie usług cyfrowych na terytorium UE oraz EFTA będzie podlegać prawu polskiemu, w przypadku gdy główna siedziba dostawcy (utożsamiana z siedzibą zarządu przedsiębiorstwa) znajduje się w RP. Prawu polskiemu będzie również podlegać ten usługodawca, który świadczy usługi w kliku państwach i wyznacza przedstawiciela, działającego na terytorium RP. Natomiast, gdy serwer informatyczny będzie się znajdował w innym miejscu niż fizyczna siedziba dostawcy, organy RP będą dodatkowo zobligowane do współpracy i udzielania pomocy analogicznym instytucjom w państwie położenia przedmiotowego serwera.

 

O obowiązkach przedsiębiorstw kluczowych na gruncie projektu ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa pisała Aleksandra Modzelewska na portalu Biznes Alert w artykule pt.: „Cyberbezpieczeństwo przedsiębiorstw kluczowych„.

O dyrektywie NIS pisała na portalu Biznes Alert Ewelina Ocipińska w artykule pt.: „Czy implementacja dyrektywy NIS poprawi cyberbezpieczeństwo w UE?„. Artykuł został również opublikowany na blogu IP Procesowo.

własność przemysłowa znaki towarowe

Jurysdykcja wyłączna w UE a spory o ustalenie praw do znaku

23 października 2017
ustalenie praw do znaku

Jak wskazał Trybunał Sprawiedliwości w wyroku z dnia 5 października 2017 roku, spory o ustalenie praw wyłącznych do znaku towarowego nie podlegają jurysdykcji wyłącznej w rozumieniu art. 22 pkt. 4 rozporządzenia Bruksela I (rozporządzenie 44/2001). Zgodnie bowiem z dyspozycją przytoczonego przepisu jurysdykcję wyłączną w sprawach, których przedmiotem jest rejestracja lub ważność znaków towarowych mają sądy Państwa Członkowskiego, na którego terytorium wystąpiono albo nastąpiło zgłoszenie lub rejestracja prawa wyłącznego (albo na podstawie aktu prawa wspólnotowego / umowy międzynarodowej uznaje się, że zgłoszenie lub rejestracja nastąpiły).

Tło sporu dla postępowania

Helmut Knipping, działając w imieniu należącej do niego niemieckiej spółki, w dniu 7 września 1979 r. zarejestrował w Urzędzie Własności Intelektualnej Państw Beneluksu (fr. Office Benelux de la Propriété intellectuale – w skrócie OBPI) słowno-graficzny znak towarowy, składający się z fantazyjnego oznaczenia utrzymanego w biało-czarnej kolorystyce oraz wyrażenia „Knipping”, pisanego czarną czcionką na białym tle. Podobnego rodzaju słowno-graficzny znak towarowy, wyróżniający się jedynie niebiesko-żółtą kolorystyką, został zarejestrowany w tym samym Urzędzie na rzecz holenderskiej spółki Hanssen.

Po śmierci Helmuta Knippinga w 1995 r. wszelkie prawa i obowiązki odziedziczyła w drodze sukcesji uniwersalnej jego córka Tanja-Prast Knipping, która w 2003 roku wystąpiła do OBPI o dokonanie wpisu jej osoby w rejestrze znaków towarowych jako właściciela znaku słowno-graficznego, wcześniej zarejestrowanego przez jej ojca.

Jednakże zdaniem spółki Hanssen (właściciela podobnego znaku towarowego o niebiesko-żółtej kolorystyce) sporne oznaczenie, tuż przed śmiercią jego właściciela, było przedmiotem wielu przesunięć majątkowych i jako takie w momencie otwarcia spadku nie podlegało dziedziczeniu przez spadkodawców zmarłego. W związku z tym spółka Hanssen, roszcząca sobie prawa do znaku, wystąpiła do sądu niemieckiego właściwego dla miejsca zamieszkania pozwanej (córki Knippinga) o ustalenie praw do znaku.

Wątpliwości co do jurysdykcji sądowej

W toku postępowania sądy niemieckie powzięły wątpliwość co do prawidłowej jurysdykcji sądowej. Szczególnie problematycznym okazało się dokonanie oceny, czy powództwo o ustalenie wytoczone przeciwko osobie formalnie zarejestrowanej jako właściciel praw do oznaczenia zawiera się w pojęciu „sprawy, której przedmiotem jest rejestracja lub ważność znaku towarowego” w rozumieniu art. 22 pkt. 4 rozporządzenia Bruksela I. W przypadku odpowiedzi twierdzącej, przedmiotowe postępowanie winno być rozpoznane przez sądy Państwa Członkowskiego, w którym znak został zarejestrowany lub zgłoszony – w niniejszej sprawie byłyby to więc sądy holenderskie z uwagi na fakt, iż siedziba OBPI znajduje się w Hadze. W związku z tym sąd niemiecki wystąpił do Trybunału ze stosownym pytaniem prejudycjalnym.

Ustalenie praw do znaku nie jest tożsame z jego rejestracją lub zgłoszeniem

Po pierwsze Trybunał zauważył, iż pojęcie „sprawy, której przedmiotem jest rejestracja lub ważność” praw wyłącznych ma charakter autonomiczny, co znaczy, iż powinno być stosowane w sposób jednolity we wszystkich Państwach Członkowskich, będących sygnatariuszami rozporządzenia Bruksela I (w tym również przez Polskę).

Jurysdykcja wyłączna jako wyjątek od zasad ogólnych nie może być interpretowana szerzej aniżeli wynika to z jej celu. Jak bowiem słusznie zauważył Trybunał, nie można doprowadzić do sytuacji, w której strony są całkowicie pozbawione swobody w wyborze sądu dla nich właściwego lub też sądy rozpoznające sprawę nie są dla żadnej ze stron sądami ich miejsca zamieszkania. W rezultacie tak dokonanej wykładni systemowej, przyjęto, iż jeżeli spór nie dotyczy ani ważności znaku towarowego, ani faktu dokonania zgłoszenia lub wpisu takiego oznaczenia do odpowiedniego rejestru, to a contrario nie można przyjmować, że taka sprawa jest objęta pojęciem „sprawy, której przedmiot stanowi rejestracja lub ważność znaku towarowego”.

Tak więc, gdy żaden aspekt postępowania nie łączy się z problemem ważności, rejestracji lub zgłoszenia oznaczenia do rejestru, nie podlega ono jurysdykcji sądów, na których terytorium czynności rejestracji lub zgłoszenia praw wyłącznych dokonano.

Wnioski dla praktyki

Mimo, iż Rozporządzenie Bruksela I zostało w 2015 roku zastąpione rozporządzeniem Bruksela I bis (rozporządzenie nr 1215/2012), to jej postanowienia dotyczące jurysdykcji wyłącznej w sprawach, których przedmiotem jest rejestracja, ważność lub zgłoszenie znaków towarowych, nie uległy znaczącej zmianie (art. 24 pkt. 4).  Stąd też, argumentacja podjęta w wyroku Trybunału powinna znaleźć zastosowanie także na gruncie sporów o ustalenie praw własności intelektualnej (patentów, znaków towarowych, wzorów przemysłowych, wzorów użytkowych) powstałych po wejściu w życie przepisów rozporządzenia Bruksela I bis.

Właściciele znaku towarowego lub osoby uprawnione – lecz niewpisane formalnie do odpowiedniego rejestru, wytaczając spory o ustalenie praw, które w żaden sposób nie łączą się z problematyką rejestracji, ważności lub zgłoszenia oznaczenia, powinni występować z odpowiednim powództwem przed sąd właściwy miejscowo według zasad ogólnych, tj. miejsca zamieszkania dla pozwanego.

patenty własność przemysłowa

Czy można naruszyć część patentu?

8 września 2017
czy można naruszyć część patentu?

Ostatnimi czasy jeden z Naszych klientów zwrócił się do Kancelarii z niezwykle ciekawym pytaniem, tj. czy przejmując we własnym rozwiązaniu tylko niektóre z zastrzeżeń cudzego, już opatentowanego wynalazku narusza prawo ochronne z patentu? Problem jest o tyle ekscytujący, iż do dziś trudno o jednoznaczną odpowiedź.

Problem przejęcia niektórych elementów chronionego wynalazku, które są istotne z punktu widzenia funkcjonowania danego rozwiązania technicznego, określany jest w doktrynie i orzecznictwie mianem koncepcji częściowego naruszenia patentu.

Z jednej strony część autorów, jak chociażby M. du Vall, podkreśla, że możliwość częściowej ochrony patentu i jej zakres jest kontrowersyjny zarówno w doktrynie, jak i w orzecznictwie państw członkowskich KPE, gdyż wymaga wyodrębnienia w obrębie zastrzeżeń elementów „istotnych”, do czego, zdaniem powoływanego autora, nie ma podstaw prawnych[1].

Z drugiej strony część autorów, w tym także K. Szczepanowska-Kozłowska, wskazuje, iż na gruncie chociażby Konwencji o patencie europejskim dopuszczalność częściowej ochrony nie budzi wątpliwości[2]. Autorka uznaje, że jako kryterium istotności danej cechy wynalazku należy przyjąć wiedzę przeciętnego fachowca i jego stanowisko. Stąd też, relewantną przesłanką dla oceny dokonania naruszeń patentu z punktu widzenia pominięcia cech istotnych lub nieistotnych będzie dokonanie przez specjalistę z danej dziedziny techniki wartościowania poszczególnych elementów składających się na treść zastrzeżeń patentowych.

Istotną wskazówką, co do dopuszczalności zastosowania przedmiotowej koncepcji w polskim systemie prawnym jest wyrok wydany w sprawie II CR 615/69, w której Sąd Najwyższy stwierdza następujące: „Okoliczność, że jedna z cech zastrzeżenia patentowego nie została wyodrębniona, nie wyłącza samo przez się możliwości uznania naruszenia praw patentowych. Zależy to bowiem od tego, jakie znaczenie posiada ta cecha dla samego wynalazku, oraz czy i w jaki sposób została ona wykorzystana w produkcji[3].

Naszym klientom zalecamy szczególną ostrożność co do działań podejmowanych wobec przedmiotów własności przemysłowej. Stąd też, by uniknąć odpowiedzialności z tytułu naruszenia praw wyłącznych, rekomendujemy każdemu przedsiębiorcy – znajdującemu się w podobnej sytuacji – dokonanie szczegółowej analizy istotnych i nieistotnych cech zastrzeżeń cudzego wynalazku pod kątem oceny, które z przedmiotowych elementów wdrożonych we własnym rozwiązaniu mogą stanowić podstawę do stwierdzenia przez sąd naruszenia częściowego patentu.

[1] M. du Vall [w:] E. Nowińska, U. Promińska, M. du Vall, Prawo własności przemysłowej, Lexis Nexis, Wyd. 5, Warszawa 2011, s. 58.

[2]  K. Szczepanowska-Kozłowska, Patent europejski…, s. 117-122.

[3]  Wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 3 lutego 1970 r., sygn. akt II CR 615/69, niepubl.