All Posts By

Piotr Mikosik

dotacje na innowacje własność przemysłowa

O znaczeniu własności intelektualnej w kontekście pozyskiwania środków unijnych

12 grudnia 2016

Jedną z najbardziej odczuwalnych korzyści członkostwa Polski w Unii Europejskiej jest możliwość pozyskania dofinansowania ze środków unijnych na określone projekty. Podstawowym założeniem jest umożliwienie krajom tzw. nowej Unii zmniejszenie dystansu dzielącego je od rozwiniętych krajów Europy Zachodniej i Północnej.

Dziedziną najbardziej nam bliską jest oczywiście innowacyjność i konkurencyjność gospodarki, dla których istotne znaczenie mieć będą szeroko rozumiane prawa własności intelektualnej. Nie może budzić żadnych wątpliwości, że zarówno uzyskanie praw bezwzględnych chronionych na podstawie prawa własności przemysłowej jak i odpowiednio zabezpieczona tajemnica przedsiębiorstwa mogą decydować o uzyskaniu przewagi konkurencyjnej.

W latach 2014-2020 wsparcie środkami unijnymi w dziedzinie innowacyjności i konkurencyjności przewidziano m.in. w Programie Operacyjnym Inteligentny Rozwój. W ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój możliwie jest m.in. ubieganie się przez przedsiębiorców o dofinansowanie w zakresie działalności badawczo-rozwojowej.

By można było ubiegać się o dofinansowanie na cele działalności badawczo-rozwojowej, należy uprzednio zabezpieczyć prawa własności intelektualnej mogące powstać w ramach projektu, co do którego przedsiębiorca ubiegać się będzie o jego dofinansowanie. Jednym z kryteriów warunkujących możliwość ubiegania się o dofinansowanie w ramach projektów dotyczących wsparcia działalności badawczo-rozwojowej przedsiębiorstw jest bowiem spełnienie wymogu w postaci „Własność intelektualna nie stanowi bariery dla wdrożenia rezultatów projektu”. W efekcie, pierwszym krokiem na drodze do ubiegania się o dofinansowanie ze środków UE (obok identyfikacji projektu) powinno być zapewnienie należytej ochrony prawnej rezultatów projektu w postaci, a jakże, własności intelektualnej.

Kancelaria RKKW oferuje kompleksowe usługi z zakresu prawa własności intelektualnej, w tym audyty stosowanej polityki ochrony własności intelektualnej oraz doradztwo w zakresie stworzenia odpowiednich narzędzi ochrony rezultatów pracy twórczej.

dobra osobiste

Sąd Najwyższy o odpowiedzialności portali internetowych za umieszczone komentarze

4 listopada 2016

Roman Giertych poinformował na Twitterze, że Sąd Najwyższy uwzględnił jego skargę kasacyjną w postępowaniu przeciwko wydawcy strony internetowej „Fakt” Ringer Axel Springer a sprawa ponownie trafi do Sądu Apelacyjnego.

Postępowanie dotyczy odpowiedzialności z tytułu naruszenia dóbr osobistych powoda z uwagi na brak reakcji wydawcy na wulgarne komentarze umieszczone pod artykułem „Giertych chce odebrać immunitet Kaczyńskiemu”. Przytaczając stan faktyczny sprawy należy zwrócić jeszcze uwagę, iż w przypadku komentarzy internatów pod artykułami wydania internetowego „Faktu”, oprócz automatycznego systemu usuwania komentarzy, komentarze są usuwane również ręcznie przez moderatorów. Z tą okolicznością powód wiązał wiedzę pozwanego o wulgarnych komentarzach i w efekcie zawiniony brak odpowiedniej reakcji stanowiący źródło odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych.

Do tej pory sądy nie podzielały stanowiska powoda i powództwo oddalały uznając, że art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (uśude) ogranicza odpowiedzialność dostawców usług hostingowych. Odpowiadają oni wówczas gdy wiedzą o bezprawnym charakterze treści lub gdy zaniechają zastosowania tzw. procedury „notice and takedown”. Zgodnie z regulacją przewidzianą w art. 14 ust. 1 uśude dostawcy usług hostingowych nie mają obowiązku monitorować treści umieszczanych na udostępnianych przez nich systemach teleinformatycznych, a jedynie muszą reagować na uzasadnione zawiadomienie o bezprawnym działaniu.

Rozpoznając skargę kasacyjną, Sąd Najwyższy uznał, że przepisy uśude nie wyłączają stosowania ogólnych przepisów kodeksu cywilny dotyczących odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych, w tym domniemania bezprawności naruszenia dóbr osobistych. W efekcie, w ocenie Sądu Najwyższego ciężar udowodnienia braku bezprawności spoczywa na wydawcy internetowego wydania „tabloidu”. Innymi słowy dla zwolnienia się z odpowiedzialności z tytułu naruszenia dóbr osobistych nie wystarcza zasłonienie się przez pozwanego ustawowym ograniczeniem odpowiedzialności przewidzianym w art. 14 ust. 1 uśude, musi on również wykazać, iż nie widział o bezprawnym charakterze danych umieszczonych w udostępnianym przez niego systemie teleinformatycznym.

Omawiany wyrok Sądu Najwyższego może się okazać wręcz rewolucyjnym przewrotem dotychczasowego rozumienia ograniczonego zakresu odpowiedzialności dostawców usług hostingowych. Tarcza ochronna przewidziana w art. 14 ust. 1 uśude będzie tym mniej efektywna im większy jest nadzór wydawcy nad treściami pojawiającymi się na jego portalu internetowym.

Wydaje się, że skutki stanowiska Sądu Najwyższego mogą być odwrotne od pojawiającego się często w mediach hasła ochrony przed „hejtem” w internecie. Jeśli ostatecznie sądy uznają odpowiedzialność wydawcy „Faktu” w niniejszej sprawie, związane to będzie z zatrudnianiem moderatorów którzy ręcznie usuwają określone komentarze. W efekcie, spodziewać się raczej należy rezygnacji wydawców z jakiegokolwiek kontrolowania treści umieszczanych przez internatów, gdyż tylko wiedza dostawcy usług hostingowych o bezprawnym charakterze treści może skutkować ich odpowiedzialnością. Hejt w internecie raczej więc nie zniknie, a pokrzywdzonym pozostanie tradycyjne zgłaszanie przypadków naruszeń dostawcom usług hostingowych.

Wyłom w odpowiedzialności dostawców usług hostingowych dotyczy oczywiście wyłącznie spraw o naruszenie dóbr osobistych, na gruncie których mamy do czynienia z domniemaniem bezprawności. Niemniej jesteśmy bardzo ciekawi dalszego toku procesu jak również pisemnego uzasadnienia omawianego wyroku. Ochrona przewidziana w art. 14 ust. 1 uśude stanowi fundament świadczenia usług internetowych i wszelkie wyłomy mogą mieć kolosalne znaczenie do funkcjonowania internetu.

Bez kategorii

Odsprzedaż używanego oprogramowania tylko na oryginalnym nośniku

2 listopada 2016

Po raz kolejny przed Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE) trafił  problem sprzedaży używanego programu komputerowego. Tym razem, przedmiotem rozważań była możliwość odsprzedaży używanego oprogramowania w sytuacji gdy oryginalny nośnik, na którym dany program komputerowy zarejestrowano przed wprowadzeniem do obrotu, uległ uszkodzeniu lub zniszczeniu.

Przypomnieć należy, że w dotychczasowym orzecznictwie TSUE przyjmowano, że wraz z pierwszą sprzedażą na terytorium UE kopii programu komputerowego wyczerpuje się prawo dystrybucji na terytorium Unii tej kopii, przy czym przez kopię programu komputerowego rozumie się zarówno kopię zapisaną na nośniku danych jak i kopię programu sprzedawaną i udostępnianą użytkownikowi przez internet (wyrok UsedSoft C-128/11). Innymi słowy, sprzedawca oprogramowania nie może w umowie licencyjnej zakazać odsprzedaży danej kopii programu komputerowego, gdyż wraz z pierwszym wprowadzeniem na rynek jego monopol w tym zakresie się wyczerpał. Warto również przypomnieć, że dalsza odsprzedaż używanego oprogramowania, możliwa jest wyłącznie po jego dezaktywacji przez pierwotnego użytkownika.

W wyroku z 12.10.2016 r. (C-166/15) TSUE, rozpoznając pytania prejudycjalne powstałe na kanwie postępowania karnego przeciwko dwóm Łotyszom sprzedającym online kopie używanych programów komputerowych na szkodę uprawnionych oscylującą około 265.000,00 EUR, po raz kolejny potwierdził, że zasada wyczerpania prawa w odniesieniu do już wprowadzonej do obrotu kopii programu komputerowego ma zastosowanie nawet gdy postanowienia umowy licencyjnej takiej odsprzedaży zakazują. Jednakże, TSUE wskazał, iż zasada wyczerpania ma zastosowanie wyłącznie w odniesieniu do oryginalnego nośnika materialnego (dyskietki, CD-ROM-u lub DVD-ROM-u), sprzedanego pierwszemu nabywcy, na którym zarejestrowano kopię programu komputerowego.

Niedopuszczalna jest więc sprzedaż kopii zapasowej takiego oprogramowania, gdyż brak oryginalnego nośnika uniemożliwia legalne dostarczenie go dalszemu nabywcy. TSUE wyraźnie podkreślił, że prawo do sporządzenia kopii zapasowej programu komputerowego stanowi wyjątek od monopolu uprawnionych z tytułu praw autorskich do powielania programu komputerowego. Należy więc przyjąć, że kopię zapasową programu komputerowego można sporządzić i używać jedynie w celu zaspokojenia potrzeb osoby uprawnionej do używania tego programu (a więc pierwotnego nabywcy). W efekcie, w granicach uprawnienia pierwotnego nabywcy nie mieści się używanie kopii zapasowej dla celów odsprzedaży używanego programu osobie trzeciej.

własność przemysłowa znaki towarowe

Lepiej zarejestrować znak przed wprowadzeniem towaru na rynek

10 października 2016

O znaki towarowe spierają się jedni z największych w Polsce producentów wódek  – Stock Polska oraz CEDC. Podczas gdy Stock Polska około rok temu wprowadził na rynek wódkę pod marką „Saska”, CEDC uzyskała prawo ochronne na słowny znak towarowy „SASKA” z datą pierwszeństwa 21.09.2015 r. Dopiero w 17.11.2015 r. Stock Polska wystąpił z wnioskiem o rejestrację znaku „saska” (jednak konkurent okazał się szybszy).

W tych okolicznościach, CEDC uzyskało zabezpieczenie roszczeń o naruszenie praw do znaku towarowego „SASKA” w postaci zakazu sprzedaży produktów opatrzonych oznaczeniem „SASKA” na czas trwania postępowania, zaś w siedzibie Stock Polska stawił się komornik w celu wykonania postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia.

Walka pomiędzy konkurentami z wykorzystaniem praw własności intelektualnej w dzisiejszych czasach oczywiście nie może w żaden sposób dziwić, niemniej okoliczności sporu można uznać za intrygujące. Z jednej strony wprowadzono na rynek towar przed zgłoszeniem w Urzędzie Patentowym używanych dla towaru znaków towarowych (Stock Polska), z drugiej zaś mamy do czynienia ze zgłoszeniem znaku towarowego odpowiadającego oznaczeniu, które już wcześniej konkurencja wykorzystała do wprowadzenia na rynek tych samych towarów (CEDC).

W takich okolicznościach faktycznych rodzić się mogą pytania o przypadek złej wiary zgłaszającego – stanowiący negatywną przesłankę udzielania prawa ochronnego. Możliwe jest więc, iż zainicjowane zostanie postępowanie mające na celu unieważnienie wcześniejszego znaku towarowego.

Niewątpliwie więc spór pomiędzy potentatami branży alkoholowej stanowić może źródło praktycznych wskazówek w zakresie prowadzenia polityki zarządzania własnością intelektualną. Sprawa pokazuje bowiem istotność odpowiedniego przygotowania wprowadzenia marki na rynek jak również odpowiedniej oceny ryzyk prawnych związanych z planowaną rejestracją znaku towarowego.

prawo autorskie

TSUE o obowiązkach przedsiębiorcy w związku z udostępnianiem klientom bezpłatnej sieci Wi-Fi

26 września 2016

W wyroku z dnia 15.09.2016 r. TSUE ponownie zajął się wzbudzającym spore emocje problemem odpowiedzialności dostawców Internetu za naruszenia przez użytkowników praw własności intelektualnych osób trzecich. Jak w przypadku wielu dyskusji na temat praw własności intelektualnych, oś rozważań sprowadza się do próby wyważenia interesów właścicieli praw na dobrach niematerialnych oraz wolności informacyjnej użytkowników sieci. W tym tonie rozpatrywać należy regulacje prawodawstwa europejskiego. W dyrektywie o egzekwowaniu praw własności intelektualnych (Dyrektywa 2004/48/WE) oraz dyrektywie o społeczeństwie informacyjnym (Dyrektywa 2001/29/WE) gwarantuje właścicielom praw własności intelektualnej środki skutecznego i natychmiastowego zaniechania naruszeń ich praw. Jednocześnie swoboda przepływu informacji wyrażająca się, między innymi, w powszechnym dostępie do Internetu, wymusza regulacje ograniczające odpowiedzialność dostawców Internetu.

Jako że omawiane orzeczenie odnosi się do odpowiedzialności podmiotów udostępniających bezpłatnie swoją sieć Wi-Fi, przytoczenia wymagają zasady wynikające z dyrektywy o handlu elektronicznym (Dyrektywa 2000/31/WE), które wyłączają odpowiedzialność dostawcy usług internetowych w sytuacji, gdy usługodawca łącznie: (i) nie inicjuje przekazu informacji, (ii) nie wybierał adresata przekazu informacji oraz (iii) nie wybierał ani nie modyfikował informacji zawartych w przekazie.

Pytania prejudycjalne

W tym kontekście prawnym do TSUE trafiły pytania prejudycjalne niemieckiego sądu, rozpoznającego sprawę z powództwa Sony Music Entertainment Germany GmbH przeciwko Tobias McFadden. Sąd uznał bowiem, że prawidłowe rozpoznanie sprawy wymaga wykładni przepisu art. 12 ust. 1 dyrektywy o handlu elektronicznym dotyczącej następujących zagadnień: (i) w jakich okolicznościach i w jakim zakresie dostawcy publicznej sieci Wi-Fi mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności z tytułu naruszenia praw autorskich oraz (ii) jakiego rodzaju nakazy sąd może w takiej sprawie zastosować.

Tytułem wyjaśnienia odnieść należy się krótko do stanu faktycznego sprawy. Sony Music, właściciel autorskich praw majątkowych, pozwał właściciela sklepu oferującego swoim klientom darmowy dostęp do sieci Wi-Fi. Udostępnianie Internetu nie stanowiło podstawowej działalności pozwanego, umożliwiać miało klientom zapoznawanie się z ofertą sklepu z oświetleniem i systemami dźwiękowymi. W ramach takiego dostępu, jeden z użytkowników w sposób bezprawny pobrał utwór, do którego prawa posiadał Sony Music, za co Sony Music domagał się od Tobias McFadden odszkodowania.

Pytania prejudycjalne zmierzały do: (i) wyjaśnienia czy operator darmowej sieci Wi-Fi, stanowiącej jedynie poboczną działalność w stosunku do głównego przedmiotu działalności przedsiębiorcy, podlega włączeniom odpowiedzialności przewidzianym w art. 12 ust. 1 dyrektywy o handlu elektronicznym, (ii) ustalenia zakresu wyłączenia odpowiedzialności oraz (iii) ustalenia środków, jakie sąd może zastosować w stosunku do operatora darmowej sieci Wi-Fi.

Ocena TSUE

W ocenie TSUE dostawca publicznie dostępnej sieci Wi-Fi traktowany musi być jako pośredni dostawca usług internetowych i będzie miało w stosunku do niego zastosowanie wyłączenie przewidziane w dyrektywie o handlu elektronicznym. Oznacza to, że przedsiębiorca bezpłatnie udostępniający klientom sieć Wi-Fi nie odpowiada za dokonane przez nich naruszenia praw własności intelektualnej osób trzecich.

Dalej TSUE stwierdził, że art. 12 dyrektywy o handlu elektronicznym wyłącza możliwość żądania od pośredniego dostawcy usługi Internetu odszkodowania, tak jak domagało się w przedmiotowej sprawie Sony Music. Odpowiedzialność odszkodowawcza podmiotu udostępniającego swoją sieć Wi-Fi może zaistnieć tylko wtedy, gdy taki podmiot nie wykona obowiązków przerwania lub zapobieżenia naruszeniom nałożonych na niego w drodze orzeczenia sądowego lub decyzji administracyjnej (art. 12 ust. 3 dyrektywy o handlu elektronicznym).

TSUE wskazał jednocześnie, że art. 12 ust. 1 dyrektywy o handlu elektronicznym nie wyłącza możliwości nałożenia na podmiot udostępniający swoim klientom sieć Wi-Fi odpowiedniego nakazu sądowego, zmierzającego do przerwania lub zapobieżenia naruszeniom, przy czym orzeczony środek musi być skuteczny i zapewniać odpowiednią równowagę pomiędzy interesami podmiotów praw autorskich oraz prawami podstawowymi. Ponadto na dostawcę usług internetowych nie można nałożyć obowiązku monitorowania przepływu informacji w jego sieci. Ocena dotycząca adekwatności żądanych przez uprawnionych środków ochronnych każdorazowo winna być dokonywana w oparciu o odpowiednie przepisy krajowe, w duchu regulacji ww. dyrektyw oraz praw podstawowych.

Podsumowanie

Omawiane orzeczenie TSUE nie wprowadza wyłomu w problematyce odpowiedzialności dostawców usług internetowych. Brak odpowiedzialności dostawców za naruszenia praw autorskich osób trzecich przez użytkowników wynika bowiem już z orzeczenia w głośnej sprawie C-314/12 UPC Telekabel Wien.

Podkreślenia wymaga jednak doprecyzowanie przez TSUE zakresu możliwych środków ochrony jakie uprawnieni mogą żądać od dostawców bezpłatnych sieci Wi-Fi. Adekwatnym środkiem mogłoby być żądanie zabezpieczenia udostępnianej sieci Wi-Fi hasłem. W ten sposób uprawnieni z tytułu praw autorskich uzyskaliby potencjalną możliwość identyfikacji sprawców naruszeń, gdyż uzyskanie hasła dostępu do sieci Wi-Fi mogłoby być uzależnione od podania danych osobowych.

Faktyczna skuteczność tego rodzaju zabezpieczeń to już temat na zupełnie inne rozważania.