Browsing Tag

prawo autorskie

prawo autorskie

Czym jest domena publiczna?

2 stycznia 2019
domena publiczna

Każdego roku, w dniu przypadającym na 1 stycznia, oprócz Nowego Roku celebrujemy także inne, ważne dla praktyków i beneficjentów prawa autorskiego święto, tj. Dzień Domeny Publicznej. W tym dniu organizacje zajmujące się odnośną problematyką (np. Koalicja Otwartej Edukacji, Creative Commons) promują wiedzę na temat dorobku kulturalnego i naukowego człowieka czy dotyczącą praw autorskich i ich znaczenia dla rozwoju społeczeństwa.

Czym jest domena publiczna?

Ustawodawca nie podaje definicji „domeny publicznej”. Powszechnie z omawianym pojęciem utożsamia się jednak ogólnodostępny zasób wiedzy, informacji oraz niechronionych (z różnych względów) praw własności intelektualnej – w tym utworów nieobjętych majątkowymi prawami autorskimi.

Europejskie stowarzyszenie COMMUNIA w treści opublikowanego w 2010 roku „Manifestu Domeny Publicznej”, przedmiotowe pojęcie definiuje jako „bogactwo informacji wolne od barier[1]. Przy tym – zdaniem autorów – wspomniane bariery miałyby być związane głównie z ochroną prawnoautorską[2]. Stąd też w Manifeście domena publiczna jest rozumiana jako „zasób kulturowy, który może być używany bez ograniczeń ze względu na brak ochrony prawnoautorskiej[3].

Z kolei według Koalicji Otwartej Edukacji (polskiego zrzeszenia organizacji, które zajmują się promowaniem tzw. otwartych zasobów edukacyjnych), domena publiczna jest emanacją „dobra wspólnego całego społeczeństwa, a nawet ludzkości[4]. Koalicja wskazuje też, że domena publiczna „daje obywatelom nieograniczone prawo do dzieł, których wykorzystanie nie podlega restrykcjom i ograniczeniom, ponieważ prawa majątkowe do twórczości wygasły lub twórczość ta nigdy nie była lub nie jest przedmiotem prawa autorskiego[5].

Kiedy utwór wchodzi do domeny publicznej?

Z prawnego punktu widzenia w zasób domeny publicznej wchodzą następujące wyniki kreacji twórczej człowieka:

a) wytwory, które nie spełniają przesłanek ochrony prawnoautorskiej (przykładowo stworzone przez zwierzęta, np. słynne selfie małpy Naruto, czy sztuczną inteligencję, np. obraz stworzony przez SI w ramach projektu „The Next Rembrandt” lub podkład muzyczny do stworzony przez SI do utworu piosenkarki Taryn Southern pt. „Break Free”)

b) utwory w rozumieniu art. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych („PrAut”), do których majątkowe prawa autorskie wygasły.

W Polsce, zgodnie z brzmieniem art. 36 PrAut, autorskie prawa majątkowe gasną co do zasady z upływem siedemdziesięciu lat od śmierci twórcy (w tym zakresie jednak prawo autorskie przewiduje pewne odstępstwa, m.in. związane z terminem ochrony utworów zbiorowych z art. 11 PrAut, programami komputerowymi, utworami audiowizualnymi czy też słowno-muzycznymi, itd.) Wskazany 70-letni termin (czy inny uregulowany przez ustawę w ramach wyjątku) liczy się w latach pełnych następujących po roku, w którym twórca zmarł (art. 39 PrAut). I tak przykładowo w 2019 r. wygasną autorskie prawa majątkowe do utworów polskich twórców, których śmierć datuje się na rok 1948.

c) utwory chronione prawem autorskim, które weszły do domeny publicznej w wyniku działań samego uprawnionego (twórcy czy dysponenta majątkowych praw autorskich) – np. poprzez udzielenie licencji Creative Commons[6].

Komentarz od autorów

Domena publiczna odgrywa istotną rolę, zwłaszcza w kontekście ukształtowanych przez naukę prawa i orzecznictwo minimalnych wymogów ochrony prawnoautorskiej. Coraz częściej ochroną autorską obejmuje się bowiem w istocie banalne przejawy twórczej pracy człowieka. Daje się tym samym prymat interesom twórców nad interesem społecznym, rozumianym jako wolność działalności artystycznej. W tym zakresie domena publiczna może się więc jawić jako instrument sprzyjający rozwojowi twórczości jako takiej (poprzez tworzenie opracowań, inspirowanie się, itd.).

Współautorami wpisu są: Weronika Zagawa oraz Aleksandra Modzelewska.

Przypisy:

[1] http://publicdomainmanifesto.org/manifesto.html.

[2] Autorzy Manifestu w zasadzie pomijają relacje pomiędzy domeną publiczną a prawami własności przemysłowej (tj. znakami towarowymi, patentami, itd.). W przypadku ochrony patentów, wzorów przemysłowych/użytkowych może to być związane z ograniczonym okresem ochrony, zdecydowanie krótszym niż w przypadku praw autorskich do utworów (oprócz znaków towarowych, które mogą być chronione tak długo, jak postanowi o tym ich dysponent). Z drugiej strony trzeba pamiętać również o znaczeniu praw własności przemysłowej dla rozwoju technologicznego. Celem praw własności przemysłowej jest bowiem stworzenie odpowiednich bodźców instytucjonalnych zachęcających do inwestowania (nie tylko w rozumieniu finansowym) w technologię.

[3] Tamże

[4] https://koed.org.pl/pl/domena-publiczna/

[5] Tamże.

[6] Więcej o tego rodzaju licencjach na: https://creativecommons.pl/poznaj-licencje-creative-commons

 

prawo autorskie

Dostęp do łącza należy kontrolować

14 listopada 2018
peer-to-peer

Wskazanie członka rodziny, mającego dostęp do łącza internetowego, nie może zwalniać z odpowiedzialności za udostępnienie za pośrednictwem tego łącza pliku w drodze peer-to-peer – wynika z wyroku TSUE z dnia 18.10.2018 r. w sprawie C‑149/17 Bastei Lübbe GmbH & Co. KG przeciwko Michaelowi Strotzerowi.

Czym jest peer-to-peer (p2p)?

W dzisiejszych czasach nielegalne udostępnianie utworów w internecie jest powszechnym sposobem naruszenia praw autorskich. Do naruszenia dochodzi m.in. poprzez udostępnianie utworów na giełdzie wymiany plików peer-to-peer (p2p). Czym jednak w praktyce jest peer-to-peer? Sformułowanie to można tłumaczyć jako „równy” czy „równorzędny”. System p2p działa natomiast w ten sposób, że urządzenie użytkownika jednocześnie pobiera dane i je wysyła. Innymi słowy, kiedy internauta ściąga z sieci pliki za pomocą p2p, wysyła je również do innych osób.

Jak zidentyfikować sprawcę takiego bezprawnego udostępnienia? Internet umożliwia nam przecież podejmowanie działań w sposób pełni anonimowy. W tym zakresie pomocnym narzędziem okazuje się być adres IP, przypisywany indywidualnie odbiorcy usług dostępu do Internetu. Jednakże przypisanie adresu IP dla bezprawnych działań podejmowanych w sieci nie musi zawsze oznaczać, że właściciel łącza jest jednocześnie naruszycielem. Istnieje jednak takie domniemanie faktyczne, o ile posiadacz adresu nie wykaże braku swojej odpowiedzialności.

Postępowanie przed sądem krajowym

Michael Strotzer był właścicielem adresu IP, z którego do sieci udostępniono audiobook. Został on pozwany przez Bastei Lübbe GmbH & Co. KG – producenta fonogramu, któremu przysługiwały prawa autorskie i pokrewne do utworu w postaci audiobook’a, o odszkodowanie za naruszenie praw autorskich. Michael Strotzer powoływał się na brak swojej odpowiedzialności za naruszenie. Twierdził bowiem , że jego komputer w chwili dokonania naruszenia był wyłączony. Ponadto z jego łącza internetowego korzystali inni domownicy – jego rodzice, którzy według jego wiedzy nie mieli spornego utworu na swoim komputerze ani nie korzystali z programów p2p. Michael Strotzer podnosił jednocześnie, że jego łącze internetowe było odpowiednio zabezpieczone.

Krajowy sąd rejonowy podzielił argumentację pozwanego. Sąd uznał, że nie ma możliwości jednoznacznego stwierdzenia, kto dopuścił się naruszenia. Wobec tego należy przyjąć brak odpowiedzialności pozwanego za bezprawne udostępnienie audobiook’a w sieci. Sąd apelacyjny nabrał jednak wątpliwości co do rozstrzygnięcia sądu I instancji. Z jednej strony zauważył, że – jak wynika z orzecznictwa sądów niemieckich – jeżeli sprawca wykaże, iż do sieci miały dostęp inne osoby, posiadacz łącza nie może być uważany za domniemanego sprawcę naruszenia. Jednak z drugiej strony Sąd ten podkreślił, że to na posiadaczu spoczywa ciężar udowodnienia okoliczności, iż inne osoby miały dostęp do łącza internetowego i że to one mogły być sprawcami naruszenia.

Pytanie prejudycjalne

W wyniku powyższego, sąd apelacyjny zdecydował się zadać TSUE pytania zmierzające do ustalenia:

czy odpowiedzialność posiadacza łącza internetowego, za pośrednictwem którego dokonano naruszenia praw autorskich w drodze udostępniania plików, jest wyłączona, jeżeli posiadacz łącza wskaże przynajmniej jednego członka rodziny, który poza nim miał możliwość dostępu do tego łącza, nie podając ustalonych poprzez odpowiednią dodatkową weryfikację konkretnych szczegółów dotyczących momentu i charakteru korzystania z Internetu przez tego członka rodziny.

Rozstrzygnięcie TSUE

Rozstrzygnięcie TSUE nie pozostawia wątpliwości. Jeżeli posiadacz łącza internetowego wskaże przynajmniej jednego członka rodziny, który miał możliwość dostępu do tego łącza, jednak bez podania dokładniejszych wyjaśnień co do momentu, w którym ten członek rodziny korzystał z tego łącza, i charakteru tego użytkowania przez owego członka rodziny, nie wyłącza jego odpowiedzialności za dokonane naruszenie.

Z uzasadnienia wyroku wynika, że podanie takich danych o członkach rodziny – pomimo iż ingeruje w życie rodzinne – jest konieczne do zapewnienia podmiotom praw autorskich skutecznego dochodzenia ich praw. Przeciwny wniosek powodowałby przyznanie absolutnej ochrony członkom rodziny domniemanego naruszyciela, z jednoczesnym uniemożliwieniem poszanowania praw własności intelektualnej.

Komentarz

Rozstrzygnięcie TSUE należy ocenić pozytywnie. Przyjęcie, że samo wskazanie przez posiadacza sieci na możliwość dostępu do łącza przez inne osoby, stanowi podstawę do wyłączenia odpowiedzialności tego posiadacza, byłoby skrajnie niekorzystne dla podmiotów praw autorskich. Korzystanie z jednej sieci domowej przez domowników czy ich gości jest powszechne.  W takim przypadku każdy naruszyciel mógłby automatycznie zwolnić się z odpowiedzialności, wskazując jedynie na to, że zamieszkuje z innymi osobami. Takie stanowisko byłoby sprzeczne z zasadą ciężaru dowodu, spoczywającego na domniemanym naruszycielu, który chce powołać się na wyłączenie swojej odpowiedzialności. W efekcie powodowałoby to, że ustalenie osoby sprawcy byłoby nadmiernie utrudnione, a nawet niemożliwe. Każdy z domowników mógłby bowiem „przerzucać” odpowiedzialność na inne osoby. W konsekwencji niemożliwe byłoby skuteczne dochodzenie praw przez podmiot praw autorskich.

Samo wskazanie innej osoby nie może prowadzić do zwolnienia z odpowiedzialności właściciela adresu IP, z którego bezprawnie udostępniono utwór. W niniejszej sprawie wydane rozstrzygnięcie było tym bardziej uzasadnione, jako że pozwany argumentował, iż po pierwsze jego sieć jest wystarczająco zabezpieczona, co wyłączało ewentualny udział innych osób trzecich, a po drugie, że jego rodzice mający dostęp do łącza, nie korzystali z platformy udostępniania plików.

prawo autorskie

Wizerunek piłkarza reprezentacji i zasady jego ochrony

11 października 2018
wizerunek

Wizerunek osób znanych i popularnych jest często wykorzystywany w kampaniach reklamowych renomowanych firm. Jako należący do kategorii dóbr osobistych, wizerunek podlega ochronie prawnej na mocy ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych („PrAut”). Co do zasady, posłużenie się cudzym wizerunkiem za zgodą udostępniających go osób nie stanowi naruszenia prawa. Natomiast brak takiej zgody może prowadzić do określonych, negatywnych konsekwencji prawnych. Czy te ogólne regulacje zawsze będą miały zastosowanie wobec wizerunku osoby znanej?

Odpowiedź winna brzmieć: to zależy. Przykładowo ustawą w sposób szczególny kontestującą prawo do rozporządzenia wizerunkiem kadrowicza polskiej reprezentacji narodowej jest ustawa o sporcie z dnia 25 czerwca 2010 r. Jednakże przywołana regulacja, na mocy której związek sportowy zaczyna rozporządzać oraz komercjalizować prawem wizerunku sportowca w stroju z koszulką narodową, nastręcza wielu problemów… i to nie tylko w Polsce, ale też za granicą.

Spór o wizerunek duńskich piłkarzy

Kiedy na początku września rodzinni kibice piłki nożnej mogli spokojnie śledzić przygotowania polskiej kadry do pierwszego meczu rozgrywanego w ramach nowej formuły Ligi Narodów przeciwko reprezentacji Włoch, na półwyspie Jutlandzkim przeżywano prawdziwą huśtawkę nastrojów. Doszło bowiem do niecodziennej sytuacji. Piłkarze reprezentacji Danii zastrajkowali i nie przyjechali na zgrupowanie drużyny narodowej przed meczami: towarzyskim ze Słowacją oraz – rozgrywanym również w ramach Ligi Narodów – z Walią.

Przedmiotem sporu okazały się prawa do wizerunku sportowców, a przede wszystkim płynące z rozporządzania tymi prawami zyski dla federacji. Duński Związek Piłkarski („DBU”) nie chciał, żeby piłkarze podpisywali umowy z firmami, które są konkurencją dla sponsorów ich federacji. W zamian za rezygnację z tej praktyki, duńscy piłkarze oczekiwali podziału zysków z umów z tymi sponsorami, którzy wykorzystując image graczy w narodowych trykotach, płacili wyłącznie DBU. Doszło do konfliktu. Mimo ofert porozumienia, któraś ze stron zawsze je odrzucała, a czas do meczu z Walią płynął nieubłaganie.

Dodatkowego dramatyzmu sytuacji dodawał fakt, iż Unia Europejskich Związków Piłkarskich („UEFA”) zagroziła DBU, że jeśli mecz z Walią rzeczywiście się nie odbędzie, to w ramach kary wykluczą Danię z eliminacji do EURO 2020. Finalnie, mimo że pierwszy mecz towarzyski został rozegrany przez reprezentację amatorów, to mecz z Walią, po ustaleniu warunków tymczasowego porozumienia między piłkarzami a federacją, Dania rozegrała już w podstawowym zestawieniu.

Wizerunek sportowca Polsce

Kampanie marketingowe związane ze znaną osobą – tzw. personal merchandising – są powszechnie wykorzystywane również w Polsce. Czy istnieje więc hipotetyczna szansa, że Robert Lewandowski lub inny podopieczny kadry Jerzego Brzęczka nagle zastrajkuje ze względu na wykorzystywanie jego wizerunku przez krajowy związek?

W tym aspekcie warto przytoczyć wyrok Sądu Najwyższego z dnia 16.12.2009 roku  (sygn. I CSK 160/09), rozstrzygający konflikt wynikający z norm prawa autorskiego oraz ustawy o sporcie. Sprawa dotyczyła Macieja Żurawskiego, jednego z najlepszych polskich piłkarzy ubiegłej dekady, toczącego batalię prawną z Telekomunikacją Polską S.A. („TP„), ówczesnym sponsorem kadry. TP w trakcie zgrupowania reprezentacji przed mundialem w 2006 r. zorganizowała sesję zdjęciową z udziałem zawodników powołanych do narodowej reprezentacji. Wykonane zdjęcia zostały następnie wykorzystane przez TP w kampanii reklamowej. Żaden z zawodników nie wyraził zgody wymaganej przez art. 81 ust. 1 PrAut. Powstał spór, w którym SN orzekł w następujący sposób:

Dalej idące jest uprawnienie związku sportowego wynikające z unormowania zawartego w art. 31 ust. 1 ustawy o sporcie kwalifikowanym (dziś art. 14 ustawy o sporcie). Ze spełnieniem hipotezy tego przepisu, tj. z zakwalifikowaniem zawodnika do kadry narodowej, ustawodawca powiązał powstanie na rzecz polskiego związku sportowego prawa do wykorzystania wizerunku kadrowicza w stroju reprezentacji kraju. Treścią tego prawa jest więc możliwość samodzielnego wykorzystywania przez polski związek sportowy wizerunku zawodnika w stroju reprezentanta do własnych celów gospodarczych. Korelatem tego uprawnienia jest obowiązek znoszenia przez kadrowicza sytuacji, w której jego wizerunek w stroju reprezentanta kraju może być przedmiotem wykorzystania przez jego federację sportową na zasadach wyłączności”.

Udostępnienie wizerunku w rozumieniu ustawy o sporcie jest więc czymś więcej niż wyrażeniem zgody w rozumieniu art. 81 ust. 1 PrAut. SN utożsamił wolę zawodnika przynależności do reprezentacji z jego zgodą na wykorzystanie wizerunku w granicach określonych w dawnym art. 33 ust. 1 ustawy o sporcie (obecnie art. 14 ustawy o sporcie). Z wykładni językowej tego przepisu wynika, że zawodnik udostępnia na zasadach wyłączności polskiemu związkowi sportowemu swój wizerunek w stroju reprezentacji kraju, przy czym zakres jego wykorzystania ustawodawca pozostawił do określenia związkowi sportowemu w wewnętrznych aktach organizacyjnych. Oznacza to, że zawodnik nie może bez zgody polskiego związku sportowego upoważniać osób trzecich do wykorzystywania jego wizerunku w stroju reprezentacyjnym.

Komentarz

Należy zaznaczyć, że kwestia rozpowszechniania lub wykorzystania wizerunku piłkarza przez klub sportowy (nie reprezentację narodową) stanowi przedmiot odrębnych regulacji i ustaleń między stronami. Najczęściej będą one określone umownie, przy zachowaniu ogólnych zasad rozporządzania cudzym wizerunkiem, o których mowa w art. 81 ust. PrAut.

Trzeba pamiętać więc, że zgoda z art. 81 ust. 1 PrAut nie dotyczy samego abstrakcyjnego rozpowszechniania wizerunku, lecz odnosi się do znanych udzielającemu zgody konkretnych warunków rozpowszechniania wizerunku. Chodzi tu więc nie tylko o osoby rozpowszechniające, lecz także o okoliczności dotyczące konkretnej publikacji. Osoba udzielająca zezwolenia musi mieć pełną świadomość nie tylko formy przedstawienia jej wizerunku ale także, w zgodzie z wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 7 maja 2014 r., I ACa 1686/13: „czasu, miejsca publikacji, zestawienia z innymi wizerunkami, jak również towarzyszącego komentarza”. Wobec tego w ewentualnej umowie z piłkarzem, klub winien w sposób kompleksowy podać okoliczności, w których wizerunek sportowca będzie rozpowszechniany.

prawo autorskie

Jak zainspirować się utworem zgodnie z prawem?

3 października 2018

Kreatywność drugiej osoby bywa dla nas źródłem własnej twórczości. Jak mawiają, naśladownictwo jest najwyższą formą uznania. Prawo autorskie podziela tę maksymę. Jednakże czym byłoby prawo, gdyby nie chciało wprowadzić tutaj dalszych rozróżnień? Możemy więc wyróżnić dzieła inspirowane, dzieła z zapożyczeniami, jak również dzieła zależne (opracowania). Przedmiotem niniejszego artykułu chciałbym uczynić pojęcie „działa inspirowanego”, zwanego również utworem inspirowanym. Pomocne w wyjaśnieniu tego terminu jest omówienie pokrótce, czym jest dzieło zależne i jak ono odnosi się względem dzieła inspirowanego.

Linia podziału wiedzie na styku dwóch utworów. Pierwszym jest utwór pierwotny, powstały wcześniej. Utwór ten jest cudzą twórczością, niezależną od twórczości innych osób. Stanowi on punkt odniesienia do drugiego utworu. Sposób tego odniesienia warunkuje, czy mamy do czynienia z dziełem inspirowanym, czy dziełem zależnym. Dzieło zależne to opracowanie cudzego utworu, w szczególności jego tłumaczenie, przeróbka, adaptacja[1]. Powoduje to, że dzieło zależne nie ma charakteru samoistnego — dzieło to przejmuje twórcze zawartości utworu pierwotnego. Na gruncie prawa ma to niebagatelne znaczenie. Twórca opracowania musi m.in. uzyskać zgodę autora utworu pierwotnego na korzystanie, zbywanie, rozpowszechnienie opracowania itp.[2] Poza tym na egzemplarzach opracowania twórca musi podać do wiadomości imię i nazwisko autora oraz tytuł utworu pierwotnego. Jeżeli tego nie uczyni, narusza prawo autora utworu pierwotnego. Dzieło inspirowane zaś to utwór, który powstał w wyniku inspiracji utworem pierwotnym. Utwór pierwotny jest zatem tylko podłożem, impulsem dla własnej twórczości. Utwór pierwotny jest tutaj podnietą dla nas — psychologiczną lub emocjonalną. Utwór inspirowany nie stanowi zarazem opracowania[3] i nie stosuje się do niego ww. obostrzeń. Możemy więc swobodnie dysponować naszym dziełem. Na istotę tego podziału wskazał Sąd Najwyższy[4]:

„Za zasadnicze kryterium odróżniające utwór inspirowany od utworu zależnego, będącego opracowaniem, przyjmuje się takie twórcze zmodyfikowanie elementów dzieła inspirującego, że o charakterze dzieła inspirowanego decydują już jego własne, indywidualne elementy, a nie elementy przejęte. (…). Ochronie podlega bowiem nie temat, lecz jego indywidualizacja (postać i koncepcja bohatera, jego losy, określone sytuacje i opisy, w których funkcjonuje). Zaczerpnięcie tylko samego wątku cudzego utworu nie wymaga zgody autora dzieła inspirującego, ponieważ istotą utworu inspirowanego jest właśnie jego powstanie w wyniku pobudki twórczej dostarczonej przez utwór inspirujący. Elementy utworu inspirującego w nowo powstałym utworze inspirowanym są i mogą być rozpoznawalne, ale nie dominujące, stanowiąc efekt emocjonalnego i intelektualnego impulsu wywołanego cudzym dziełem. Za kryterium rozgraniczające uznaje się w doktrynie takie twórcze przetworzenie elementów dzieła inspirującego, że o charakterze dzieła inspirowanego decydują już jego własne, indywidualne elementy, a nie elementy przejęte”.

Jak widać, rozróżnienie pomiędzy dziełem zależnym a inspirowanym nie jest ścisłe i może przyprawiać trudności. Aby przezwyciężyć te trudności możemy uciec się do Mocy i powszechnie znanej konkretyzacji toposu walki dobra ze złem. Mowa o fenomenie Star Wars. Pierwotnym utworem jest tutaj scenariusz autorstwa Georga Lucasa do filmu z 1977 r. o tym tytule, któremu później dodano podtytuł Episode IV: A New Hope. Co ciekawe, na sześć miesięcy przed premierą filmu (w 1976 r.) wydano książkę o tytule Star Wars: From the Adventures of Luke Skywalker, której tytuł również później zmieniono na Episode IV: A New Hope. Książka ta była adaptacją scenariuszu Georga Lucasa. Została napisana przez Alana Deana Fostera jako ghostwritera i przypisana Georgowi Lucasowi. Książka ta była typowym przykładem opracowania (adaptacji powieściowej), a więc dzieła zależnego — opisywała wydarzenia zekranizowane w pierwszym filmie Star Wars.

Świat Star Wars jest jednak o wiele bogatszy. Książki z uniwersum Star Wars można liczyć w setkach[5]. Opisują one przeróżne historie osadzone w świecie mistrza Yoda czy Dartha Vadera, które miały miejsce przed lub po wydarzeniach z głównej fabuły filmów. Filmy Star Wars były inspiracją dla autorów tych książek. Książki te – w odróżnieniu do pierwszej pozycji książkowej w uniwersum Star Wars – są zatem utworami samoistnymi (utworami inspirowanymi), które przedstawiają już własne elementy twórcze.

Warto tu przytoczyć jeszcze jeden wyrok Sądu Najwyższego[6]:

„(…) wykorzystanie cudzego pomysłu, a nawet imion z cudzego utworu, przy oryginalnej treści nowego dzieła, nie stanowi jeszcze opracowania cudzego utworu, ale własny oryginalny utwór.”

Oddzielnie dzieł zależnych od dzieł inspirowanych jest istotne. W pierwszym wypadku twórca dzieła zależnego jest ograniczony w korzystaniu i rozporządzaniu tym dziełem. Niejednokrotnie za korzystanie z dzieła zależnego trzeba zapłacić autorowi dzieła pierwotnego wynagrodzenie za udzielenie zgody. W drugim wypadku twórczość dzieła inspirowanego ma charakter samoistny. Twórca dzieła inspirowanego korzysta z pełnej swobody w korzystaniu z tego dzieła. Rozgraniczenie obu kategorii dzieł i kwalifikacja danego utworu do jednej z nich wymaga zatem wieloaspektowej i pogłębionej analizy.

Naśladownictwo jest wyrazem uznania, jednakże jego stopień jest wyznacznikiem naszych praw i obowiązków w stosunku do osoby, wobec której uznanie to manifestujemy. Niech Moc będzie z Wami.

Przypisy

[1] Zob. art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2018 r. poz. 1191, z późn. zm., dalej jako „ustawa”).

[2] Zob. art. 2 ust. 2 ustawy. Zgoda jest wymagana tak długo, jak długo autorowi utworu pierwotnego przysługują do tego utworu autorskie prawa majątkowe.

[3] Zob. art. 2 ust. 4 ustawy: „Za opracowanie nie uważa się utworu, który powstał w wyniku inspiracji cudzym utworem”.

[4] Zob. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lipca 2014 r., sygn. akt I CSK 539/13, Legalis nr 1160540.

[5] Zob. https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_Star_Wars_books.

[6] Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 16 lutego 1962 r., sygn. akt II CR 528/71, niepubl. cyt. za J. M. Doliński, Utwór inspirowany w prawie autorskim, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2011, z. 4, s. 10.