Browsing Tag

wyrok

znaki towarowe

Przestrzenny znak KitKat a wtórna zdolność odróżniająca

17 czerwca 2019

Wtórna zdolność odróżniająca polega na tym, że znak nabywa charakter odróżniający jeszcze przed zgłoszeniem go do rejestracji jako znak towarowy. Jeśli taki charakter zostanie wykazany w postępowaniu zgłoszeniowym przed urzędem (Urzędem Patentowym RP lub Urzędem Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej), przeszkody w rejestracji nie może stanowić fakt, że taki znak jest oznaczeniem prostym (nieposiadającym samoistnego charakteru odróżniającego), opisowym, składającym się z wyrażeń języka potocznego lub elementów zwyczajowo używanych w uczciwych i utrwalonych praktykach handlowych (art. 7 ust. 3 rozporządzenia 2017/1001).

Wtórną zdolność odróżniającą nabywają te oznaczenia, których towary lub usługi są kojarzone przez konsumentów z konkretnym przedsiębiorcą. Wysoka rozpoznawalność oznaczenia powstaje zazwyczaj dzięki skutecznym działaniom marketingowym oraz dobrze zorganizowanym sieciom dystrybucji towarów i usług sygnowanych oznaczeniem.

Gdy już znajomość oznaczenia wśród konsumentów jest powszechna, wymogi dla jego rejestracji są złagodzone. Dla przedsiębiorców, którzy swoją działalność oparli na znaku prostym, opisowym, zawierającym wyrażenia potoczne lub elementy zwyczajowo używane w uczciwych i utrwalonych praktykach rynkowych, wykazanie wtórnej zdolności odróżniającej może się okazać jedyną drogą do przeprowadzenia skutecznej rejestracji.

Pozostaje kwestia tego jak wykazać wtórną zdolność odróżniającą oznaczenia. Jako że ani przepisy polskie, ani europejskie nie wymieniają, jakiego rodzaju dowody powinien przestawić zgłaszający, odpowiedzi trzeba szukać w orzecznictwie. I tak przywołać należy, między innymi, zeszłoroczny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE. Orzeczenie to zostało wydane w sprawie przestrzennego znaku towarowego Unii Europejskiej KitKat[1].

Kitkat

EUTM-002632529

Cadbury Schweppes plc (obecnie Mondelez UK Holdings & Services Ltd.; dalej: „Mondelez”) wniosła do EUIPO o unieważnienie rejestracji przestrzennego znaku KitKat. Mondelez wskazywała, że znak KitKat ten nie ma charakteru odróżniającego. Izba Odwoławcza EUIPO oddaliła jednak ten wniosek. Urząd stwierdził, że, pomimo braku samoistnego charakteru odróżniającego, należący do Société des produits Nestlé SA (dalej: „Nestle”) znak towarowy KitKat, uzyskał wtórną zdolność odróżniającą w następstwie używania go w Unii. Decyzja o jego zarejestrowaniu była zatem prawidłowa.

Od decyzji EUIPO, Mondelez wniosła skargę do Sądu I Instancji. W wyniku niej, Sąd I Instancji przychylił się do stanowiska Mondelez. Zdaniem składu rozstrzygającego EUIPO błędnie przyjęło, że uzyskanie wtórnej zdolności odróżniającej na terenie całej Unii zostało przez Nestle wykazane, w sytuacji, w której zostało wykazane tylko dla części państw.

Sprawa ostatecznie trafiła do TSUE, który w wyroku stwierdził, że:

w przypadku znaku towarowego, który nie posiada samoistnego charakteru odróżniającego w całej Unii, uzyskanie charakteru odróżniającego w następstwie używania tego znaku należy wykazać na całym jej terytorium, a nie jedynie w znacznej lub większej części terytorium Unii.

Zdaniem TSUE nie jest wystarczające, by uprawniony do oznaczenia nieposiadającego samoistnego charakteru odróżniającego (takiego jak znak KitKat) ograniczył się do przedstawienia dowodu uzyskania zdolności odróżniającej tylko dla niektórych czy nawet większości państw członkowskich UE. Nestle dostarczyła dowody na posiadanie charakteru odróżniającego dla 10 z 15 państw (w momencie zgłoszenia znaku Kit Kat, tj. w 2002 r., Unia Europejska liczyła 15 członków). TSUE uznało działania Nestle za niewystarczające dla stwierdzenia wtórnej zdolności odróżniającej dla znaku KitKat.

Na marginesie należy podkreślić, że analogicznie dla krajowej rejestracji znaku towarowego, nabycie wtórnej zdolności odróżniającej musi być wykazane dla całego terytorium państwa[2].

Podsumowując –  wykazanie wtórnej zdolności odróżniającej nie jest łatwe. Nawet dla  znanego wszystkim kształtu batonika KitKat okazało się to zadaniem zbyt trudnym. Z pomocą powinno przyjść orzecznictwo określające wymogi dla nabycia przez oznaczenie wtórnej zdolności odróżniającej. Jednak ani powołany w niniejszym artykule wyrok, ani inne orzeczenia nie regulują tych kwestii wystarczająco szczegółowo. Przedsiębiorcom pozostaje próbować i sprawdzać system na własnej skórze, a prawnikom czekać na dalsze, pełniejsze rozstrzygnięcia…

[1] Wyrok TSUE z dnia z dnia 25 lipca 2018 r. w połączonych sprawach C-84/17 P, C-85/17 P, C-95/17 P.

[2] Instytucję wtórnej zdolności odróżniającej w polskim PWP, reguluje art. 130, zgodnie z którym: „Przy ocenie, czy oznaczenie ma dostateczne znamiona odróżniające, należy uwzględnić wszystkie okoliczności związane z oznaczaniem nim towarów w obrocie. Odmowa udzielenia prawa ochronnego na podstawie przepisu art. 129 ust. 1 pkt 2 nie może nastąpić w szczególności, jeżeli przed datą zgłoszenia znaku towarowego w Urzędzie Patentowym znak ten nabrał, w następstwie jego używania, charakteru odróżniającego w przeciętnych warunkach obrotu”.

nieuczciwa konkurencja

Kiedy powództwo jest odwetem i metodą walki z konkurencją?

16 maja 2019
tajemnica przedsiębiorstwa

Ciąg dalszy jednej z naszych spraw, która przed Sądem I Instancji – po kilku latach intensywnego sporu – zakończyła się pomyślnie dla naszych Klientów.

Nasi Klienci zostali pozwani przez giganta z branży lotniczej o zapłatę odszkodowania w wysokości 3.450.057,30 USD (ponad 13 mln PLN) z tytułu naruszenia tajemnicy przedsiębiorstwa. Sąd Okręgowy w Warszawie wyrokiem z dnia 03.01.2019 r. oddalił powództwo w całości.

Rzekome przejęcie klienta przez konkurenta…

Do naruszenia tajemnicy przedsiębiorstwa miało dojść na skutek ujawnienia nowopowstałej konkurencyjnej spółce cen z kontraktu z rzekomo „kluczowym klientem”. Miało to umożliwić złożenie korzystniejszej oferty aniżeli oferta powoda oraz przejęcie kontraktu. Pozew został obudowany szeroką argumentacją, dokumentacją oraz prywatną opinią, która przedstawiała – napisane pod dyktando powoda – wyliczenie rzekomo poniesionej szkody.

…pretekstem do udzielenia zabezpieczeń majątkowych

Sukces jest tym większy, że weszliśmy do procesu w trakcie  jego trwania, kiedy stronie powodowej, reprezentowanej przez jedną z renomowanych warszawskich kancelarii udało się przekonać Sąd do udzielania bardzo dotkliwych zabezpieczeń majątkowych. Zabezpieczenie znacząco utrudniło nowopowstałej spółce bieżące funkcjonowanie, przyczyniając się do jej upadłości.  Sąd wydawał się być wówczas bardzo mocno przekonany do racji strony powodowej. Pomimo uchylania zabezpieczeń przez Sąd Apelacyjny, Sąd Okręgowy wydawał je ponownie. O tych aspektach postępowania pisaliśmy również na naszym blogu: nr 1, nr 2.

Faktyczny brak woli powoda do kontynuowania współpracy z nierentownym kontrahentem 

W trakcie procesu zabezpieczenia na majątku pozwanych zostały uchylone przez Sąd Apelacyjny, który wskazał na brak uprawdopodobnienia roszczenia. Po długim procesie udało się także przekonać Sąd I Instancji, że pozwani nie ujawnili żadnych cen z kontraktu, a w majątku powódki żadna szkoda nigdy powstała. Mało tego, powódka zakończyła współpracę z rzekomym „kluczowym klientem”, gdyż współpraca ta – wraz z rozwojem spółki i pozyskaniem bardziej marżowych kontraktów – stała się nieopłacalna. Fakt ten powódka wykorzystała zaś jako pretekst do oskarżenia byłych współpracowników, a także do utrudnienia działalności nowopowstałej konkurencji.

Brak szkody…

Sąd oddalił wniosek powódki o przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego na wysokość szkody, wskazując, że powódka nie wykazała jej co do zasady. Uzasadniając zaś oddalenie powództwa Sąd podkreślił,  że w sprawie nie chodziło o poszukiwanie ochrony dla naruszonego interesu powódki, gdyż ten nie został naruszony, ale o szykanowanie byłych współpracowników poprzez wysunięcie względem nich ogromnych roszczeń finansowych. Szkoda, że Sąd nie widział oczywistej manipulacji już wcześniej, kiedy kilkukrotnie i uporczywie udzielał zabezpieczeń

Zła wiara powoda

Sprawa jest niestety przykładem, kiedy proces sądowy wykorzystywany jest niezgodnie z jego przeznaczeniem (czyli jako instrument przywrócenia równowagi naruszonej bezprawnym działaniem, ale jako narzędzie nieuczciwej walki konkurencyjnej). Tak było w tym wypadku – wytoczenie powództwa o zapłatę ogromnego odszkodowania stało się narzędziem nieuczciwej walki konkurencyjnej.

Jednak czy samo oddalenie powództwa jest w takim wypadku wystarczającą konsekwencją dla powoda, który powództwo wniósł w złej wierze?

prawo autorskie własność przemysłowa znaki towarowe

Banksy pozywa muzeum w Mediolanie

10 kwietnia 2019
banksy

Kilka tygodni temu sąd pierwszej instancji w Mediolanie we Włoszech wydał wyrok w sprawie popularnego i tajemniczego artysty Banksy’ego. Spółka Pest Control Office Ltd („Pest Control„), zarządzająca prawami własności intelektualnej twórcy, wystąpiła przeciwko muzeum MUDEC o zaprzestanie nieautoryzowanego korzystania z zarejestrowanych na rzecz tej spółki znaków towarowych i reprodukcji utworów Banksy’ego.

Pest Control jest spółką zapewniającą pełną ochronę prawną Bansky’emu i jest odpowiedzialna za rejestrację w EUIPO wielu znaków towarowych Unii Europejskiej, a w tym słownego znaku: „BANKSY” oraz takich graficznych znaków towarowych jak: „Girl with Baloon” (EUTM-012575189) lub „Rage, the Flower Thrower” (EUTM-012575155).

Stan faktyczny

Gdy w 2018 r. w Mediolanie poinformowano o planowanej wystawie prac Banksy’ego, Pest Control podjęła działania w celu jej zablokowania i nie udzieliła zgodny na wykorzystanie dzieł lub przeróbek dzieł artysty przy tworzeniu i sprzedawaniu towarów promocyjnych, pamiątek itp.

Pomimo to, pod koniec 2018 roku, w muzeum MUDEC otwarto ekspozycję „The art of Banksy. A visual protest”. Wystawiono na niej kilkadziesiąt prac twórcy. Na stronie internetowej wydarzenia zamieszczono notkę, że Banksy jest artystą, który poprzez stałe utrzymywanie swojej anonimowości pozostaje poza systemem świata sztuki. Wskazano również, że odnośna wystawa, tak jak i wszystkie jej podobne organizowane wcześniej, w różnych miejscach świata, nie została przez niego autoryzowana.

W celu zapewnienia ochrony praw własności intelektualnej artysty, Pest Control wystąpiła do sądu w Mediolanie o nakaz zamknięcia wystawy oraz wycofanie ze sprzedaży wszystkich towarów z utworami Banksy’ego ze względu na naruszenie praw do znaku towarowego i praw autorskich, a także działanie niezgodne z zasadami uczciwej konkurencji.

W odpowiedzi na zarzuty Pest Control, organizator wystawy – spółka „24 Ore Cultura” przedstawił następujące twierdzenia:

  • rejestracja znaków towarowych Unii Europejskiej została dokonana przez Pest Control w złej wierze i przez to jest nieważna. Spółka Pest Control nie korzysta z nich bowiem w związku z towarami i usługami, na które zostały zarejestrowane;
  • prawo włoskie dopuszcza tzw. prawo przedruku i prawo cytatu zezwalające na publiczne cytowanie, krytykę i wyrażenie opinii na temat utworów (zrzeczenie się praw przez artystę);
  • nie naruszono praw autorskich, ponieważ działalność Banksy’ego charakteryzuje się intencjonalnym odstąpieniem od jakichkolwiek praw autorskich;
  • wykorzystanie i udostępnianie kopii prac artysty, a także sprzedaż nawiązujących do nich towarów, nie stanowi naruszenia prawa, gdyż część z nich należy do domeny publicznej, a część została udostępniona przez nabywców i właścicieli prac;
  • Pest Control nie przedstawiła żadnego dowodu na to, że jest podmiotem właściwym do egzekwowania praw autorskich artysty.

Wyrok Sądu I Instancji

W odniesieniu do zarzutu złej wiary Sąd uznał, że nie została ona udowodniona, co oznacza, że nie można stwierdzić nieważności znaków towarowych należących do Pest Control. Przy ustalaniu złej wiary – zdaniem Sądu – trzeba bowiem brać pod uwagę wszystkie istotne czynniki, w tym przede wszystkim: czy zgłaszający znak towarowy wiedział lub mógł się dowiedzieć, że osoba trzecia posługuje się identycznym lub podobnym znakiem towarowym w kontekście identycznych lub podobnych towarów, czy zgłoszenie znaku towarowego miało na celu uniemożliwienie osobom trzecim korzystanie z przysługującego im znaku, a także dokonać porównania stopnia ochrony znaków. Tego rodzaju okoliczności nie zostały zaś wykazane przez 24 Ore Cultura.

Sąd zajął się też kwestią związaną z zastosowaniem tzw. prawa cytatu. W tym kontekście stwierdził, że choć na wystawie zaprezentowano kopie utworów Banksy’ego zakupione przez prywatne podmioty, a ich komercjalizacja i rozpowszechnienie nastąpiły niejako za zgodą twórcy, to sposób ich wykorzystania poprzez umieszczenie  przeróbek na ulotkach, pamiątkach, czy innych materiałach przeznaczonych do sprzedaży, nie mieści się w granicach dozwolonego użytku publicznego, tj. w ramach prawa cytatu.

Mimo tego Sąd oddalił żądania Pest Control oparte na naruszeniu praw autorskich, gdyż – jak uznał – nie posiada wystarczających informacji by stwierdzić, czy majątkowe prawa autorskie należą do Banksy’ego, czy też zostały przeniesione na spółkę Pest Control i czy spółce tej przysługuje prawo występowania z roszczeniami.

Sąd orzekł natomiast, że umieszczenie zarejestrowanych na rzecz Pest Control znaków na towarach przeznaczonych do sprzedaży (pamiątkach, itd.), bez wyraźnego związku z wystawą, jest jawnie nakierowane na sukces komercyjny muzeum i stanowi naruszenie praw wyłącznych tej spółki. Jednocześnie takim naruszeniem nie jest samo użycie znaków towarowych Pest Control w kontekście „poinformowania o przedmiocie wystawy” (informacyjne wykorzystanie znaku towarowego).

W efekcie Sąd nie zakazał przeprowadzenia samej wystawy. Jednakże stwierdził, że wykorzystanie w jej ramach znaków: „Girl with baloon” i „Rage the flower thrower” w celach zarobkowych (w tym m.in. umieszczenie tych znaków w ramach pamiątek) będzie stanowiło naruszenie praw wyłącznych Pest Control.

Komentarz autora

Z punktu widzenia prawa polskiego, istotne w świetle niniejszej sprawy byłoby rozstrzygnięcie, czy muzeum MUDEC miało prawo do wykorzystania twórczości Banksy’ego na pamiątkach i innych produktach związanych z szeroko pojętym marketingiem, w ramach prawa cytatu.

Zgodnie z brzmieniem polskiego przepisu art. 29 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych: „Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości”.

Przyjmuje się że przepis ten dotyczy wszystkich kategorii utworów (w tym plastycznych). Legalność cytatu jest zaś uzależniona od rozpowszechnienia i upublicznienia utworu przez jego twórcę. W kontekście street art’u następuje to poprzez np. umieszczanie graffiti na różnego rodzaju powierzchniach znajdujących się w publicznej przestrzeni. Gdy utwór jest już upubliczniony, można go, jak to ujmuje ustawa, „przytaczać” na każdym polu eksploatacji. Zatem dany utwór można utrwalać poprzez druk czy zapis cyfrowy, a także wystawiając go, wyświetlając czy w inny sposób odtwarzając.

Przy rozstrzyganiu o dopuszczalności zastosowania prawa cytatu należy zwrócić uwagę na cel wykorzystania utworu innego twórcy. Dopuszcza się cytowanie w celu nauczania, wyjaśniania, polemiki, dokonania analizy krytycznej, parodii, pastiszu czy karykatury. Nie można natomiast korzystać z prawa cytatu w celach reklamowych i marketingowych.

Zatem zakazanie sprzedaży towarów zawierających w sobie fragmenty lub całe utwory Banksy’ego należy uznać za słuszne. Pomimo swoistego i nieformalnego charakteru street art’u należy respektować prawa autorskie jego twórców.

Źródła:

  1. Artykuł E.Rosati opublikowany na stronie: http://ipkitten.blogspot.com/2019/03/milan-court-sides-with-banksy-in.html
  2. Artykuł Melucci i V. Macrelli opublikowany na stronie: https://www.brandwrites.law/is-the-mysterious-street-artist-banksy-changing-his-her-ip-enforcement-strategy-and-using-the-courts-recent-judgment-of-the-court-of-milan-on-trade-mark-and-copyright-infringement/
  3. S. Stanisławska-Kloc [w:] D. Flisak Prawo autorskie i prawa pokrewne. Komentarz, LEX 2015, komentarz do art. 29.
dobra osobiste ochrona danych osobowych

Czy Google odpowie za „gangstera” i swój algorytm?

10 stycznia 2019
google

W dniu 13.12.2018 r. Sąd Najwyższy wydał wyrok w głośnej sprawie przeciwko Google (I CSK 690/17). Sąd Najwyższy rozstrzygnął, że pojawienie się w wynikach wyszukiwarki określonych słów, m.in. „gangster”, po wpisaniu nazwiska w okienko wyszukiwania, nie przesądza o odpowiedzialności Google za bezprawne przetwarzanie danych osobowych. Może jednak dojść do naruszenia dóbr osobistych. Wobec tego Sąd Najwyższy przekazał sprawę Sądowi Apelacyjnemu do ponownego rozpoznania.

Stan faktyczny

Powód – Arkadiusz L. – wystąpił z pozwem o ochronę jego dóbr osobistych przeciwko wyszukiwarce Google. Żądał m.in. usunięcia linku kierującego internautów do artykułu sprzed kilkunastu lat, z archiwum tygodnika „Polityka„, pt. „Bardzo biedny gangster”. Pod linkiem zamieszczony był też tzw. „snippet” (krótki opis pojawiający się pod wynikiem wyszukiwania).

Rzeczone przekierowanie wyświetlało się w wynikach wyszukiwania, po wpisaniu imienia i nazwiska powoda. W samej zaś treści artykułu rzeczywiście pojawiały się dane osobowe powoda. Jednakże z pełnej treści artykułu (dostępnej po opłacie) wynika, że to nie powód był tytułowym „gangsterem”. Powód bowiem doprowadził do skazania przestępcy – tytułowego „gangstera”. Stąd zdaniem powoda taka sytuacja narusza jego dobra osobiste – cześć i wiarygodność zawodową.

Operator wyszukiwarki wskazywał, że wyświetlenie się określonych haseł w wynikach wyszukiwania wynika z automatycznego tworzenia linków i natury wyszukiwarki – nie jest możliwe przewidzenie, co pojawi się po wpisaniu w okno wyszukiwarki określonych słów. W odpowiedzi na przedsądowe wezwania powoda pozwany wskazywał, iż za treść snippetu odpowiada za administrator strony, do której kieruje wynik wyszukiwania.

W toku procesu powód skontaktował się z administratorem strony, zawierającej sporny artykuł i doprowadził do usunięcia snippetu.

Wyroki Sądu I i II instancji

Sąd I i II instancji zupełnie inaczej oceniły kwestię naruszenia dóbr osobistych powoda. Sąd Okręgowy (I instancji) oddalił powództwo w całości. Zwrócił uwagę, że za kształt snippetów, linków, opisów odpowiada administrator strony, nie Google. Jak wskazał: „wyniki wyszukiwania oraz snippety nie zawierają zatem jakichkolwiek twierdzeń pochodzących od operatora wyszukiwarki„. Sąd uznał, że umożliwienie Google ingerencji w tę treść spowodowałoby, że operator będzie „cenzorem internetu”. Sąd Okręgowy stwierdził, że jedyny związek pomiędzy artykułem a powodem jest taki, że sporny artykuł odnosił się w pewnej kwestii do powoda. Jednak nie znajdowało uzasadnienia stwierdzenie, że to powód miałby być tytułowym gangsterem, szczególnie w sytuacji, w której snippet został usunięty.

Na skutek apelacji powoda sprawa była rozpatrywana przez Sąd Apelacyjny. Sąd II instancji zmienił zaskarżony wyrok, zobowiązując Google do zaprzestania prezentowania w wyszukiwarce internetowej linku odsyłającego do spornego artykułu, po wpisaniu wyrazów „bardzo biedny gangster”. Sąd Apelacyjny podkreślił, że usunięcie snippetu nie spowodowało zaprzestania naruszenia dóbr osobistych powoda. Uznał, że w dalszym ciągu sporny artykuł wyświetla się w wynikach wyszukiwarki po wpisaniu określonych słów. Internautom nasuwa zaś skojarzenie, że to powód jest „bardzo biednym gangsterem”. Sąd Apelacyjny wskazał:

Ograniczony czas spędzany na wyszukiwaniu, „efekt pierwszego wrażenia”, mechanizm niepogłębionej racjonalnej oceny i typowe dla odbiorców wszystkich współczesnych mediów wyciąganie pochopnych wniosków na podstawie niezweryfikowanych przesłanek, skłania raczej do uznania, że przeciętny odbiorca (podobnie zresztą jak mechanizm wyszukiwarki) skojarzy wyszukiwaną frazę z tytułem będącym treścią linku.

Sąd odniósł się przy tym do tego, że sama publikacja artykułu z danymi powoda nie narusza jego dóbr osobistych. Natomiast powód ma prawo żądania usunięcia artykułu ze swoimi danymi osobowymi z listy wyników wyszukiwarki internetowej przez Google, które je przetwarza. Sąd II instancji uznał więc, że pozwany powinien był zgodnie z art. 32 ust. 2 UODO usunąć link do artykułu z listy wyników wyszukiwania wyświetlającego się po wpisaniu spornych słów kluczy.

Wyrok Sądu Najwyższego

Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Nie podzielił stanowiska Sądu Apelacyjnego co do bezprawności działania Google jako podmiotu, który nie wykonał obowiązków z UODO. Zaznaczył jednak, że w sprawie mogło dojść do naruszenia czci powoda, co powinno zostać ponownie zbadane.

Komentarz autora

Aby móc żądać roszczeń z tytułu naruszenia dóbr osobistych musi przede wszystkim dojść do naruszenia określonego dobra osobistego. Ponadto naruszenie to musi być bezprawne (art. 24 KC). Pierwszym krokiem do dochodzenia roszczeń jest zaś ustalenie osoby naruszyciela. Sąd I instancji nie miał wątpliwości, że Google nie jest odpowiedzialne za naruszenie dóbr osobistych powoda. Natomiast Sąd Apelacyjny był przekonany, że jest inaczej. Upatrywał on jednak bezprawności działania pozwanego w tym, że Google nie wykonało swoich obowiązków z UODO. Sąd Najwyższy słusznie odrzucił tą koncepcję, stwierdzając, że w sprawie nie chodziło o korzystanie z danych osobowych powoda.

Wydaje się jednak, że w sprawie nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda przez Google. Pozwany – jak wskazywał Sąd Okręgowy – nie miał bowiem wpływu na kształt wyników wyszukiwania. Jakie bowiem działanie pozwanego było w tej sytuacji bezprawne? W tym zakresie podzielam wyrok Sądu Okręgowego. Uważam, że absurdalne byłoby przypisywanie Google odpowiedzialności za działanie algorytmu, który automatycznie generuje wyniki wyszukiwania i nie jest możliwe przewidzenie, co pojawi się po wpisaniu w okno wyszukiwania określonych wyrazów. Aktualnie po wpisaniu w wyszukiwarkę zbioru słów „bardzo biedny gangster” w wynikach wyszukiwania nie wyświetlają się dane powoda – zatem tego opisu, nawet przeciętny użytkownik internetu, nie będzie kojarzył z powodem. Inną kwestią jest natomiast sama treść spornego artykułu – jednak, tu też nie można dopatrzeć się jakichkolwiek naruszeń dóbr osobistych powoda – jak wskazywały sądy rozpatrujące sprawę. Lektura całego artykułu nie pozostawia wątpliwości, że powód z pewnością nie był tytułowym gangsterem, a bohaterem.

nieuczciwa konkurencja znaki towarowe

Kolorystyka stacji paliwowych PKN Orlen pod ochroną

7 stycznia 2019
orlen

Kolorystyka oraz sposób rozmieszczenia poszczególnych elementów stacji paliw PKN Orlen jest chroniony jako krajowy oraz unijny znak towarowy, m.in. dla usług w zakresie obsługi pojazdów.

orlen

Stacje paliwowe od wielu lat funkcjonują w takiej wizualizacji zarówno w Polsce, jak i w całej Europie. Ich cechą charakterystyczną jest wykorzystanie koloru czerwonego, szarego oraz białego na poszczególnych elementach stacji paliw (pawilon, wiata, elementy orientacji przestrzennej, pylony cenowe, dystrybutory paliw).

Naruszenie znaków PKN Orlen

Zastosowanie charakterystycznej szaro-czerwonej kombinacji kolorystycznej na elementach zabudowy stacji (pawilon, wiata myjni, pylon cenowy) przez podmiot trzeci Sąd Okręgowy w Warszawie uznał za naruszenie praw ochronnych PKN Orlen do wskazanych wyżej znaków towarowych (sygn. akt: XXII GWzt 3/15). W konsekwencji sąd zakazał pozwanemu korzystania z kombinacji kolorów: czerwonego, szarego oraz białego dla oznaczania stacji paliw.

Ważne jest, że używane w związku z funkcjonowaniem konkurencyjnej stacji oznaczenie słowne, wskazujące wprost na właściciela stacji nie nawiązywało w żaden sposób do charakterystycznego i powszechnie znanego oznaczenia ORLEN, czy głowy orła.

Liczy się znajomość i rozpoznawalność

Sąd przyjął, że znaki pozycyjne charakteryzują się wysoką zdolnością odróżniającą. Została ona w głównej mierze wypracowana przez używanie znaków słownego (ORLEN) oraz graficznego (głowa orła) wraz z charakterystyczną kolorystyką, ale także przez konsekwentne ujednolicanie wyglądu stacji paliw. Charakterystyczna kolorystyka czerwono-szaro-biała jest zatem kojarzona przez klientów stacji paliw z PKN Orlen. Sąd oparł się w szczególności na wynikach badań opinii publicznej, które takie skojarzenia potwierdziły.

Użycie zaś odmiennego elementu słownego (TRANSOIL) na elementach stacji – zdaniem Sądu – nie usuwa ryzyka konfuzji. Klienci mogą uznać, że stacja paliw pozwanej spółki należy do sieci Orlen. Działania te mogą wpłynąć negatywnie na pozycję rynkową i postrzeganie PKN Orlen, który nie ma możliwości kontrolowania działalności stacji prowadzonej przez pozwaną.

Pasożytnicze wykorzystanie renomy

Niezależnie do tego takie działanie powinno być – zdaniem sądu – kwalifikowane jako pasożytnicze wykorzystanie cudzych nakładów pracy (inwestycji) przez naruszenie ustalonej pozycji rynkowej PKN Orlen (czyn nieuczciwej konkurencji).  Nastąpiło bowiem podszycie się pod firmę i renomę konkurencyjnego przedsiębiorstwa. Naśladowanie wyglądu stacji skutkuje przechwyceniem części klientów i możliwym ich przekonaniem o obniżeniu poziomu usług oraz jakości sprzedawanych towarów.

Co zaważyło?

Podstawą decyzji Sądu była – w moim przekonaniu – przede wszystkim renoma oraz pozycja rynkowa PKN Orlen, a także renoma jego głównych znaków: słownego oraz słowno-graficznego w postaci głowy orła. Używanie tych oznaczeń wraz z konkretną kolorystyką doprowadziło do tego, że kolorystyka sama w sobie również zaczęła być kojarzona przez relewantnych odbiorców właśnie z tym konkretnym przedsiębiorstwem. Istotna jest także konsekwencja w wyglądzie samych stacji paliw – niezależnie od miejsca wyglądają one tak samo, co utrwala skojarzenia tej kolorystyki ze stacjami paliw Orlen. Można zatem uznać, że użycie kolorystyki czerwono-szaro-białej w odniesieniu do stacji paliw jest objęte monopolem jednego przedsiębiorstwa. Słuszność rozstrzygnięcia Sądu Okręgowego został potwierdzona przez Sąd Apelacyjny w Warszawie (sygn. akt I ACa 640/15).