Przeglądana kategoria

dobra osobiste

dobra osobiste ochrona danych osobowych

Czy Google odpowie za „gangstera” i swój algorytm?

10 stycznia 2019
google

W dniu 13.12.2018 r. Sąd Najwyższy wydał wyrok w głośnej sprawie przeciwko Google (I CSK 690/17). Sąd Najwyższy rozstrzygnął, że pojawienie się w wynikach wyszukiwarki określonych słów, m.in. „gangster”, po wpisaniu nazwiska w okienko wyszukiwania, nie przesądza o odpowiedzialności Google za bezprawne przetwarzanie danych osobowych. Może jednak dojść do naruszenia dóbr osobistych. Wobec tego Sąd Najwyższy przekazał sprawę Sądowi Apelacyjnemu do ponownego rozpoznania.

Stan faktyczny

Powód – Arkadiusz L. – wystąpił z pozwem o ochronę jego dóbr osobistych przeciwko wyszukiwarce Google. Żądał m.in. usunięcia linku kierującego internautów do artykułu sprzed kilkunastu lat, z archiwum tygodnika „Polityka„, pt. „Bardzo biedny gangster”. Pod linkiem zamieszczony był też tzw. „snippet” (krótki opis pojawiający się pod wynikiem wyszukiwania).

Rzeczone przekierowanie wyświetlało się w wynikach wyszukiwania, po wpisaniu imienia i nazwiska powoda. W samej zaś treści artykułu rzeczywiście pojawiały się dane osobowe powoda. Jednakże z pełnej treści artykułu (dostępnej po opłacie) wynika, że to nie powód był tytułowym „gangsterem”. Powód bowiem doprowadził do skazania przestępcy – tytułowego „gangstera”. Stąd zdaniem powoda taka sytuacja narusza jego dobra osobiste – cześć i wiarygodność zawodową.

Operator wyszukiwarki wskazywał, że wyświetlenie się określonych haseł w wynikach wyszukiwania wynika z automatycznego tworzenia linków i natury wyszukiwarki – nie jest możliwe przewidzenie, co pojawi się po wpisaniu w okno wyszukiwarki określonych słów. W odpowiedzi na przedsądowe wezwania powoda pozwany wskazywał, iż za treść snippetu odpowiada za administrator strony, do której kieruje wynik wyszukiwania.

W toku procesu powód skontaktował się z administratorem strony, zawierającej sporny artykuł i doprowadził do usunięcia snippetu.

Wyroki Sądu I i II instancji

Sąd I i II instancji zupełnie inaczej oceniły kwestię naruszenia dóbr osobistych powoda. Sąd Okręgowy (I instancji) oddalił powództwo w całości. Zwrócił uwagę, że za kształt snippetów, linków, opisów odpowiada administrator strony, nie Google. Jak wskazał: „wyniki wyszukiwania oraz snippety nie zawierają zatem jakichkolwiek twierdzeń pochodzących od operatora wyszukiwarki„. Sąd uznał, że umożliwienie Google ingerencji w tę treść spowodowałoby, że operator będzie „cenzorem internetu”. Sąd Okręgowy stwierdził, że jedyny związek pomiędzy artykułem a powodem jest taki, że sporny artykuł odnosił się w pewnej kwestii do powoda. Jednak nie znajdowało uzasadnienia stwierdzenie, że to powód miałby być tytułowym gangsterem, szczególnie w sytuacji, w której snippet został usunięty.

Na skutek apelacji powoda sprawa była rozpatrywana przez Sąd Apelacyjny. Sąd II instancji zmienił zaskarżony wyrok, zobowiązując Google do zaprzestania prezentowania w wyszukiwarce internetowej linku odsyłającego do spornego artykułu, po wpisaniu wyrazów „bardzo biedny gangster”. Sąd Apelacyjny podkreślił, że usunięcie snippetu nie spowodowało zaprzestania naruszenia dóbr osobistych powoda. Uznał, że w dalszym ciągu sporny artykuł wyświetla się w wynikach wyszukiwarki po wpisaniu określonych słów. Internautom nasuwa zaś skojarzenie, że to powód jest „bardzo biednym gangsterem”. Sąd Apelacyjny wskazał:

Ograniczony czas spędzany na wyszukiwaniu, „efekt pierwszego wrażenia”, mechanizm niepogłębionej racjonalnej oceny i typowe dla odbiorców wszystkich współczesnych mediów wyciąganie pochopnych wniosków na podstawie niezweryfikowanych przesłanek, skłania raczej do uznania, że przeciętny odbiorca (podobnie zresztą jak mechanizm wyszukiwarki) skojarzy wyszukiwaną frazę z tytułem będącym treścią linku.

Sąd odniósł się przy tym do tego, że sama publikacja artykułu z danymi powoda nie narusza jego dóbr osobistych. Natomiast powód ma prawo żądania usunięcia artykułu ze swoimi danymi osobowymi z listy wyników wyszukiwarki internetowej przez Google, które je przetwarza. Sąd II instancji uznał więc, że pozwany powinien był zgodnie z art. 32 ust. 2 UODO usunąć link do artykułu z listy wyników wyszukiwania wyświetlającego się po wpisaniu spornych słów kluczy.

Wyrok Sądu Najwyższego

Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Nie podzielił stanowiska Sądu Apelacyjnego co do bezprawności działania Google jako podmiotu, który nie wykonał obowiązków z UODO. Zaznaczył jednak, że w sprawie mogło dojść do naruszenia czci powoda, co powinno zostać ponownie zbadane.

Komentarz autora

Aby móc żądać roszczeń z tytułu naruszenia dóbr osobistych musi przede wszystkim dojść do naruszenia określonego dobra osobistego. Ponadto naruszenie to musi być bezprawne (art. 24 KC). Pierwszym krokiem do dochodzenia roszczeń jest zaś ustalenie osoby naruszyciela. Sąd I instancji nie miał wątpliwości, że Google nie jest odpowiedzialne za naruszenie dóbr osobistych powoda. Natomiast Sąd Apelacyjny był przekonany, że jest inaczej. Upatrywał on jednak bezprawności działania pozwanego w tym, że Google nie wykonało swoich obowiązków z UODO. Sąd Najwyższy słusznie odrzucił tą koncepcję, stwierdzając, że w sprawie nie chodziło o korzystanie z danych osobowych powoda.

Wydaje się jednak, że w sprawie nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda przez Google. Pozwany – jak wskazywał Sąd Okręgowy – nie miał bowiem wpływu na kształt wyników wyszukiwania. Jakie bowiem działanie pozwanego było w tej sytuacji bezprawne? W tym zakresie podzielam wyrok Sądu Okręgowego. Uważam, że absurdalne byłoby przypisywanie Google odpowiedzialności za działanie algorytmu, który automatycznie generuje wyniki wyszukiwania i nie jest możliwe przewidzenie, co pojawi się po wpisaniu w okno wyszukiwania określonych wyrazów. Aktualnie po wpisaniu w wyszukiwarkę zbioru słów „bardzo biedny gangster” w wynikach wyszukiwania nie wyświetlają się dane powoda – zatem tego opisu, nawet przeciętny użytkownik internetu, nie będzie kojarzył z powodem. Inną kwestią jest natomiast sama treść spornego artykułu – jednak, tu też nie można dopatrzeć się jakichkolwiek naruszeń dóbr osobistych powoda – jak wskazywały sądy rozpatrujące sprawę. Lektura całego artykułu nie pozostawia wątpliwości, że powód z pewnością nie był tytułowym gangsterem, a bohaterem.

dobra osobiste nowe technologie

Pozwać o ochronę dóbr osobistych można także w miejscu ich naruszenia

27 grudnia 2017
powództwo

W dzisiejszych czasach – w dobie rozwoju technologii i Internetu – ustalenie miejsca zdarzenia wywołującego szkodę w oparciu o art. 35 KPC jest dość problematyczne. W tej kwestii Sąd Najwyższy podtrzymywał dotychczas stanowisko wyrażane jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku[1], zgodnie z którym w sytuacji, gdy mamy do czynienia z czynem niedozwolonym polegającym na publikacji obraźliwego artykułu na stronie internetowej, to sądem właściwym do rozpoznania tej sprawy jest sąd, w okręgu którego zdarzenie nastąpiło tzn. miejsce, w którym siedzibę ma osoba, która opublikowała artykuł. Jednak w dniu 15.12.2017 r. Sąd Najwyższy podjął dwie uchwały (sygn.: III CZP 82/17 oraz III CZP 91/17) dotyczące wykładni art. 35 KPC, które odmiennie regulują opisywaną kwestię.

Sprawa o sygn. akt III CZP 91/17 – ochrona dóbr osobistych

Powódka złożyła do Sądu Okręgowego w Zielonej Górze powództwo z żądaniem zadośćuczynienia oraz wydania oświadczenia o odpowiedniej treści i formie od Pozwanej, która mimo wykonania przez Powódkę zobowiązania wynikającego z wystosowanego wezwania do zapłaty, złożyła wniosek o wszczęcie egzekucji przeciwko Powódce. O fakcie prowadzenia egzekucji dowiedział się pracodawca Powódki, bank, w którym posiadała rachunek i Biuro Informacji Kredytowej, przez co Powódka została przedstawiona w złym świetle przed tymi podmiotami. Sąd jednak stwierdził swoją niewłaściwość powołując się na art. 35 KPC i przekazał sprawę do rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Poznaniu.

Powódka złożyła zażalenie na to postanowienie, natomiast Sąd Apelacyjny powziął poważne wątpliwości co do wykładni art. 35 KPC, przez Sąd I instancji i zwrócił się do Sądu Najwyższego z zagadnieniem prawnym[2]: Czy miejscem zdarzenia wywołującego szkodę w rozumieniu art. 35 k.p.c. jest wyłącznie miejsce zachowania sprawcy dokonującego naruszenia dóbr osobistych, czy także miejsce, w którym wystąpiła szkoda niemajątkowa będąca skutkiem tego zachowania?

W podanej sprawie w dniu 15.12.2017 r. Sąd Najwyższy w składzie 3 sędziów powziął uchwałę następującej treści: „Osoba dochodząca dobra osobistego może na podstawie art. 35 KPC wytoczyć powództwo przed sąd, w którego okręgu działał sprawca lub przed sąd, którego okręgu to działanie spowodowało naruszenie lub zagrożenie naruszenia dobra osobistego[3]”.

Sprawa o sygn. akt III CZP 82/17 czyn nieuczciwej konkurencji

Druga rozpatrywana przez Sąd Najwyższy sprawa dotyczyła czynu nieuczciwej konkurencji, polegającego na opublikowaniu wyników badań naukowych na stronie spółki, zajmującej się produkcją leków dla zwierząt. Problem w tym, że na stronie nie było wzmianki o autorach przedmiotowych badań, a także produktu, którego te badania dotyczyły. Powódka – autorka badań – działała na terenie woj. Mazowieckiego, w związku z czym powództwo zostało wniesione do Sądu Okręgowego w Warszawie. Tym razem Sąd również uznał swoją niewłaściwość i przekazał sprawę do rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Krakowie, czyli okręgu, w którym siedzibę miała pozwana spółka. Sądowi Najwyższemu zostało więc przedstawione następujące zagadnienie prawne: Czy w przypadku popełnienia czynu nieuczciwej konkurencji polegającego na publikacji dokonanej w witrynie internetowej miejscem zdarzenia wyrządzającego szkodę w rozumieniu art. 35 k.p.c. jest również obszar właściwości sądu, w którego okręgu treść umieszczona w sieci była dostępna?

Treść uchwały podjętej w sprawie o sygn. akt III CZP 82/17 brzmi następująco: „Przedsiębiorca dochodzący roszczeń z czynu nieuczciwej konkurencji polegającego na zawieszeniu publikacji na stronie internetowej może na podstawie art. 35 KPC wytoczyć powództwo przed sąd, w którego okręgu publikację wprowadzono na stronę internetową lub przed sąd, którego dostępność tej strony spowodowała naruszenie, zagrożenie jego interesu[4]”.

Podsumowanie

Zaprezentowane powyżej uchwały są swoistym novum w porównaniu do wcześniejszej linii orzeczniczej tak, co do spraw o naruszenie dóbr osobistych, jak i nieuczciwej konkurencji. Należy jednak zaaprobować stanowisko wyrażone przez Sąd Najwyższy, które spełnia wymagania obecnych czasów, rozwoju technologii i Internetu.

 

[1] Postanowienie Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 2 grudnia 1970 r. II CZ 158/70

[2] http://www.sn.pl/sprawy/SiteAssets/Lists/Zagadnienia_prawne/EditForm/III-CZP-0091_17_p.pdf

[3] Uchwała Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 15 grudnia 2017 r., III CZP 82/17

[4] Uchwała Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 15 grudnia 2017 r. III CZP 91/17

dobra osobiste ochrona danych osobowych

Prawo do bycia zapomnianym nie dla znanych przedsiębiorców?

9 listopada 2017
prawo do bycia zapomnianym

Prawo do bycia zapomnianym jako dobro osobiste

Prawo do bycia zapomnianym było w ostatnim czasie przedmiotem postępowania przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Trybunał rozpatrywał sprawę Fushmann przeciwko Niemcom, gdzie musiał wyważyć prawo do prywatności z wolnością słowa. Skarżącym w przedmiotowym postępowaniu był dość znany w Niemczech przedsiębiorca, który chciał skorzystać z tzw. prawa do bycia zapomnianym. Jak jednak  wynika z treści wyroku ETPCz, rozpoznawalny przedsiębiorca powinien być jednak traktowany jako osoba publiczna (public figure). W związku z tym musi liczyć się z krytyką w mediach, która w pewnych sytuacja może obierać ostrzejszą formę.

Ważenie dóbr osobistych

Skarżący domagał się przed sądami krajowymi ochrony dóbr osobistych, które – jego zdaniem – zostały naruszone przez zamieszczony w Internecie artykuł prasowy.  Zgodnie z jego treścią skarżący przedsiębiorca był m.in. powiązany z aferą korupcyjną, jak również z rosyjską mafią. Sądy krajowe zgodnie przyznawały rację pozwanym, twierdząc, że w interesie publicznym leży informowanie czytelników o tym, że znany przedsiębiorca jest częścią zorganizowanej grupy przestępczej. Stąd też prawo do bycia zapomnianym nie może być w tym przypadku czynnikiem decydującym o usunięciu przedmiotowej publikacji.

Skargę do ETPCz  Fushmann oparł na naruszeniu prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego (art. 8 Europejskiej Konwencji O Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, dalej: Konwencja). ETPCz przyznał rację sądom niemieckim i uznał, że utrzymywanie artykułów prasowych w archiwalnej wersji czasopisma było uzasadnione, gdyż zawarte tam treści były publikowane w interesie publicznym. Sąd podkreślił przy tym, że treści zawarte w artykule w tej sprawie były potwierdzone dokumentami. Ponadto odniósł się do tego, że artykuł dotyczył życia zawodowego Skarżącego, a nie prywatnego, stąd też nie doszło do naruszenia art. 8 Konwencji.

Komentarz

ETPCz poruszył aktualny problem ochrony dóbr osobistych (prawo do bycia zapomnianym) z punktu widzenia osób rozpoznawalnych przez szerokie grono osób. Omawiany wyrok pokazuje, że prawo do bycia zapomnianym nie działa automatycznie i może nie mieć zastosowania w określonych sytuacjach. W powyższej sprawie za pozostawieniem publikacji w Internecie przemawiał przede wszystkim interes publiczny. Z konkluzją tą oczywiście należy się zgodzić.

Z wyroku wynika również, że instytucja prawa do bycia zapomnianym może nie mieć zastosowania do określonych osób, tj. osób publicznych. Pojęcie osoby publicznej jest pojmowane w orzecznictwie bardzo szeroko, a ww. wyrok przypomina, że do kategorii tej zaliczają się także rozpoznawalni przedsiębiorcy, którzy zostali uznani przez ETPCz za public figure. Jednakże to, czy dana osoba zostanie zaliczona do tej kategorii, powinno zależeć od tego, jaką rolę pełni w życiu publicznym. Trzeba zauważyć, że pojawianie się danego przedsiębiorcy w mediach samo w sobie nie wystarcza do uznania go za osobę publiczną.

Orzeczenie wpisuje się w tendencję widoczną w ostatnich latach – zarówno w orzecznictwie europejskim, jak i polskim – poszerzania pojęcia osoby publicznej. Dotyka też ważkiego problemu ochrony dóbr osobistych poprzez skorzystanie z prawa do bycia zapomnianym, które do tej pory było raczej rozpoznawane w kontekście ochrony danych osobowych. Jak wynika z treści wyroku rozpoznawalni przedsiębiorcy muszą mieć świadomość, że informacje na ich temat zamieszczane w Internecie mogą pozostać tam na zawsze.

dobra osobiste

Sąd Najwyższy o odpowiedzialności portali internetowych za umieszczone komentarze

4 listopada 2016

Roman Giertych poinformował na Twitterze, że Sąd Najwyższy uwzględnił jego skargę kasacyjną w postępowaniu przeciwko wydawcy strony internetowej „Fakt” Ringer Axel Springer a sprawa ponownie trafi do Sądu Apelacyjnego.

Postępowanie dotyczy odpowiedzialności z tytułu naruszenia dóbr osobistych powoda z uwagi na brak reakcji wydawcy na wulgarne komentarze umieszczone pod artykułem „Giertych chce odebrać immunitet Kaczyńskiemu”. Przytaczając stan faktyczny sprawy należy zwrócić jeszcze uwagę, iż w przypadku komentarzy internatów pod artykułami wydania internetowego „Faktu”, oprócz automatycznego systemu usuwania komentarzy, komentarze są usuwane również ręcznie przez moderatorów. Z tą okolicznością powód wiązał wiedzę pozwanego o wulgarnych komentarzach i w efekcie zawiniony brak odpowiedniej reakcji stanowiący źródło odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych.

Do tej pory sądy nie podzielały stanowiska powoda i powództwo oddalały uznając, że art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (uśude) ogranicza odpowiedzialność dostawców usług hostingowych. Odpowiadają oni wówczas gdy wiedzą o bezprawnym charakterze treści lub gdy zaniechają zastosowania tzw. procedury „notice and takedown”. Zgodnie z regulacją przewidzianą w art. 14 ust. 1 uśude dostawcy usług hostingowych nie mają obowiązku monitorować treści umieszczanych na udostępnianych przez nich systemach teleinformatycznych, a jedynie muszą reagować na uzasadnione zawiadomienie o bezprawnym działaniu.

Rozpoznając skargę kasacyjną, Sąd Najwyższy uznał, że przepisy uśude nie wyłączają stosowania ogólnych przepisów kodeksu cywilny dotyczących odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych, w tym domniemania bezprawności naruszenia dóbr osobistych. W efekcie, w ocenie Sądu Najwyższego ciężar udowodnienia braku bezprawności spoczywa na wydawcy internetowego wydania „tabloidu”. Innymi słowy dla zwolnienia się z odpowiedzialności z tytułu naruszenia dóbr osobistych nie wystarcza zasłonienie się przez pozwanego ustawowym ograniczeniem odpowiedzialności przewidzianym w art. 14 ust. 1 uśude, musi on również wykazać, iż nie widział o bezprawnym charakterze danych umieszczonych w udostępnianym przez niego systemie teleinformatycznym.

Omawiany wyrok Sądu Najwyższego może się okazać wręcz rewolucyjnym przewrotem dotychczasowego rozumienia ograniczonego zakresu odpowiedzialności dostawców usług hostingowych. Tarcza ochronna przewidziana w art. 14 ust. 1 uśude będzie tym mniej efektywna im większy jest nadzór wydawcy nad treściami pojawiającymi się na jego portalu internetowym.

Wydaje się, że skutki stanowiska Sądu Najwyższego mogą być odwrotne od pojawiającego się często w mediach hasła ochrony przed „hejtem” w internecie. Jeśli ostatecznie sądy uznają odpowiedzialność wydawcy „Faktu” w niniejszej sprawie, związane to będzie z zatrudnianiem moderatorów którzy ręcznie usuwają określone komentarze. W efekcie, spodziewać się raczej należy rezygnacji wydawców z jakiegokolwiek kontrolowania treści umieszczanych przez internatów, gdyż tylko wiedza dostawcy usług hostingowych o bezprawnym charakterze treści może skutkować ich odpowiedzialnością. Hejt w internecie raczej więc nie zniknie, a pokrzywdzonym pozostanie tradycyjne zgłaszanie przypadków naruszeń dostawcom usług hostingowych.

Wyłom w odpowiedzialności dostawców usług hostingowych dotyczy oczywiście wyłącznie spraw o naruszenie dóbr osobistych, na gruncie których mamy do czynienia z domniemaniem bezprawności. Niemniej jesteśmy bardzo ciekawi dalszego toku procesu jak również pisemnego uzasadnienia omawianego wyroku. Ochrona przewidziana w art. 14 ust. 1 uśude stanowi fundament świadczenia usług internetowych i wszelkie wyłomy mogą mieć kolosalne znaczenie do funkcjonowania internetu.

dobra osobiste

Publikacja zniekształconego wizerunku jako naruszenie prawa do wizerunku

22 sierpnia 2016

Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 05.11.2013 r. (sygn. akt VI ACa 127/13) stwierdził, że nawet zniekształcona publikacja wizerunku danej osoby (w niniejszym przypadku z kilofem w głowie) narusza dobra osobiste tej osoby i prawo do wizerunku.

Zdjęcie powoda z kilofem w głowie zostało rozpowszechnione w lokalnym dzienniku w wydaniu weekendowym, w którym opisywano zdarzenie o usiłowaniu zabójstwa ojca przez syna. Na załączonych zdjęciach widoczna była więcej niż połowa twarzy powoda, jego dom i  syn. Powód nie wyraził zgody na publikacje jego wizerunku (w szczególności w tak drastycznej postaci), mimo iż dziennikarz kilkukrotnie się z nim kontaktował. Po wydaniu dziennika powoda spotkały nieprzyjemności ze strony lokalnych mieszkańców, stracił wielu dotychczasowych klientów. Sytuacja ta była dla powoda wielkim szokiem i miała wpływ na jego funkcjonowanie na poziomie emocjonalnym i społecznym.

Sądy obu instancji uwzględniły żądanie powoda o zobowiązanie pozwanego do złożenia oświadczenia przepraszającego na łamach dziennika, w którym zamieszczono jego zdjęcia oraz o zadośćuczynienie. Sąd Apelacyjny stwierdził, że do naruszenia wizerunku dochodzi wówczas, gdy opublikowana w prasie bez zgody danej osoby fotografia umożliwiające identyfikacje tej osoby (dotyczy to również wizerunków częściowo zniekształconych). Ponadto obok zdjęcia powoda znajdowały się informacje umożliwiające jego pełną identyfikację (wiek, miejsce zamieszkania, prowadzona działalność, charakterystyczne cechy twarzy, zdjęcia syna).

Sąd podkreślił również, że wskazanie w dzienniku osoby pozornie zamaskowanej, a w rzeczywistości rozpoznawalnej, może stygmatyzować ją oraz najbliższe jej osoby i powodować ostracyzm w kręgu społecznym, a tym samym narusza jej dobra osobiste i prawo do prywatności, bowiem działanie autora artykułu z pewnością nie mogło być uznane za działanie w interesie publicznym.

Sąd Apelacyjny w odniesieniu do obiektywnego charakteru naruszenia dóbr osobistych wskazał, że nie wymaga wykazania wewnętrznego stanu uczuć stwierdzenie, że publikacja wizerunku z kilofem w głowie narusza dobra osobiste danej osoby. Każdy przeciętny człowiek byłby czymś takim urażony.