Przeglądana kategoria

nowe technologie

nowe technologie prawo autorskie prawo IT

Dozwolony użytek programów komputerowych – jak Google pokonał Oracle w USA

9 sierpnia 2021

Dozwolony użytek programów komputerowych w Polsce

Programy komputerowe w świetle krajowego prawa autorskiego korzystają ze szczególnej ochrony. Z uwagi na ich specyfikę wyłączono stosowanie niektórych regulacji z ogólnej części prawa autorskiego, w szczególności przepisów dotyczących dozwolonego użytku, który umożliwia w ściśle określonych okolicznościach korzystanie z utworów bez zgody twórcy, a nawet wbrew takiej zgodzie. Co do zasady zatem jakiekolwiek zwielokrotnienie programu komputerowego wymaga zgody twórcy.

Ustawodawca dał nam jednak w zamian instytucję tzw. legalnego użytkownika, tj. osoby która legalnie weszła w posiadanie programu komputerowego, np. nabywając do niego licencję. Taki użytkownik może, nawet bez zgody producenta oprogramowania, zwielokrotniać, tłumaczyć, przystosowywać, zmieniać układ lub dokonywać jakiekolwiek inne zmiany, jeżeli są niezbędne do korzystania z programu komputerowego zgodnie z jego przeznaczeniem, w tym do poprawiania błędów. Uprawnienia takie nie przysługują jednak, jeżeli wprost wyłączono je w umowie.

Nie wymaga zezwolenia producenta oprogramowania także sporządzenie kopii zapasowej, jeżeli jest to niezbędne do korzystania z programu komputerowego, a także obserwowanie, badanie i testowanie funkcjonowania programu komputerowego w celu poznania niechronionych elementów programu komputerowego, czyli idei oraz zasad, na jakich się on opiera (tzw. reverse analysis). Takich czynności może jednak dokonać wyłącznie osoba posiadająca prawo korzystania z egzemplarza oprogramowania, jeżeli, będąc do tych czynności upoważniona, dokonuje ona tego w trakcie wprowadzania, wyświetlania, stosowania, przekazywania lub przechowywania oprogramowania. Jak zauważa się w literaturze przedmiotu, wyniki reverse analysis można wykorzystać nawet przy tworzeniu własnego, konkurencyjnego oprogramowania, „także takiego, który praktycznie „klonowałby” funkcje pierwowzoru[1]”.

Czym innym jest natomiast tzw. inżyniera odwrotna (tzw. reverse engineering) polegająca na zwielokrotnianiu samego kodu źródłowego lub tłumaczenie jego formy (dekompilacja lub dezasemblacja), jeżeli jest to niezbędne do uzyskania informacji koniecznych do osiągnięcia współdziałania niezależnie stworzonego programu komputerowego z innymi programami komputerowymi. Proces więc ten dotyczy badania samego kodu w celu ustalenia, w jaki sposób on funkcjonuje. Co istotne jednak, wyłącznie osoba uprawniona do korzystania z egzemplarza oprogramowania lub licencjobiorca, a także osoba działająca na ich rzecz, może dokonywać inżynierii odwrotnej pod warunkiem że informacje, które mają być pozyskane tą drogą są niezbędne do osiągnięcia współdziałania, nie są uprzednio łatwo dostępne, a czynności te odnoszą się do tych części oryginalnego programu komputerowego, które są niezbędne do osiągnięcia współdziałania. Pozyskane informacje mogą być wykorzystane w ściśle określonym celu, tj. osiągnięcia współdziałania niezależnie stworzonego programu komputerowego, a więc kompatybilności dwóch programów. Nie mogą przy tym być przekazane innym osobom, o ile nie jest to niezbędne do osiągnięcia współdziałania ani wykorzystane do rozwijania, wytwarzania lub wprowadzania do obrotu programu komputerowego o istotnie podobnej formie wyrażenia lub do innych czynności naruszających prawa autorskie. Inżynieria odwrotna służy więc poznaniu największej tajemnicy oprogramowania – jego kodu źródłowego, który jest swoistym DNA, algorytmem oprogramowania, stąd też jej zastosowanie jest mocno ograniczone.   

Jak więc widać prawo polskie, w ślad za dyrektywą unijną, dość wąsko traktuje dozwolony użytek w IT –  ściśle określone uprawnienia przysługują wyłącznie uprawnionym osobom, które w sposób legalny weszły w posiadanie oprogramowania i nie jest możliwe kopiowanie fragmentu kodu oprogramowania w celu stworzenia konkurencyjnego produktu. Kod źródłowy jest tym co prawo autorskie chroni najbardziej w oprogramowaniu.

Dozwolony użytek programów komputerowych w USA

Nieco inaczej kwestia ta wygląda w prawie amerykańskim gdzie doktryna tzw. fair use ma nie tylko inne oblicze ale również szeroko stosowana jest w odniesieniu do programów komputerowych. Amerykańskie prawo stanowi, że przy badaniu istnienia dozwolonego użytku należy ocenić cel i charakter użytkowania, w szczególności czy takie wykorzystanie ma charakter komercyjny, czy też ma charakter edukacyjny, charakter utworu chronionego prawem autorskim, ilość oraz istotność wykorzystanego fragmentu oraz wpływ takiego wykorzystania na rynek lub wartość chronionego utworu.

Spór Oracle vs. Google

Doktryna fair use była tłem jednego z najgłośniejszych sporów ostatnich lat w branży IT – pomiędzy Google LLC i Oracle America, Inc, dotyczącego wykorzystania przez Google, w drodze inżynierii odwrotnej, takich samych deklaracji w API (Application Programming Interface, interfejs programistyczny) programu Java SE, do którego autorskie prawa posiada Oracle. API stanowi zbiór reguł opisujących w jaki sposób aplikacje komunikują się ze sobą i stanowi narzędzie pracy dla programistów tworzących programy komputerowe.

Spór ma swą genezę w 2005 r. kiedy to Google nabył startup Android Inc i rozpoczął starania by wejść na rynek smartfonów, tworząc platformę do budowy systemów dla urządzeń mobilnych. Platforma w swym założeniu miała być nieodpłatna po to by popularyzować środowisko Google. Jako że język programistyczny Java był wówczas jednym z najbardziej popularnych i powszechnych wśród programistów, Google podjął rozmowy z Sun Microsystems – twórcą Java – na temat licencjonowania całej platformy Java. Ostatecznie zdecydował się jednak na budowę własnej platformy. Aby jednak zapewnić jej powszechność i łatwość stosowania wśród programistów zastosowano w nim nazwy funkcji i formatów danych charakterystyczne dla języka Javy. Google de facto opracował własne odpowiedniki funkcji Javy i nadał im nazwy takie same jak w Javie. Oracle, po przejęciu spółki Sun Microsystems, pozwał w 2010 r. Google o naruszenie przysługujących Oracle praw autorskich i patentów. Zarzucono Google skopiowanie blisko 11 500 linii deklaracji API programu Java (co stanowiło 0,4 % deklaracji). Po długiej batalii przed sądami niższych instancji, sprawa o naruszenie praw autorskich Oracle ostatecznie trafiła na wokandę Sądu Najwyższego w Waszyngtonie.

Sąd Najwyższy orzekł, że użycie przez Google deklaracji API stanowiło dozwolony użytek (fair use). Jak podkreślono w wyroku „Fair use pozwala sądom uniknąć sztywnego stosowania ustawy o prawie autorskim, jeżeli czasami tłumiłoby to samą kreatywność, którą ustawa ta ma wspierać”. Sąd uznał, że działanie Google było „zgodne z kreatywnym „postępem”, który jest podstawowym konstytucyjnym celem samego prawa autorskiego”. Według sądu dozwolony użytek pełni więc istotną rolę w rozwoju oprogramowania, a prawo autorskie nie powinno hamować tego rozwoju.

Bezsporne w ocenie sądu było to, że Google skopiował części kodu Oracle w celu komercyjnym, uznano jednak że efekt działania Google – którym było przyczynienie sią do postępu i rozwoju oprogramowania – stanowił de facto korzyść niekomercyjną.

Wyrok sądu stanowi ciekawą, szeroką interpretację dozwolonego użytku w prawie amerykańskim i niewątpliwie będzie mieć on duży wpływ na branżę IT w Stanach Zjednoczonych. Decyzja amerykańskiego Sądu Najwyższego postrzegana bywa nawet jest jako złagodzenie obostrzeń dla zastosowania dozwolonego użytku. Niewątpliwie konkurencyjność w branży IT – a w efekcie użytkownicy końcowi – zyskają na tym wyroku.

Autor wpisu: Marta Pasztaleniec


[1] Komentarz do ustawy Prawo autorskie pod red. Michalaka, 2018 r.

nowe technologie prawo autorskie

Czy prawo własności intelektualnej jest gotowe na NFT?

29 kwietnia 2021

Czym jest NFT?

Od pewnego czasu coraz częściej można usłyszeć o NFT i krypto-sztuce, które podbijają Internet. Jednak jaki związek mają one z prawem własności intelektualnej? NFT, czyli „non-fungible token” to niewymienny token który jest wykorzystywany jako cyfrowy certyfikat zaświadczający, że coś co kupiliśmy, jest nasze. Podobnie jak krypto-waluty działa on na podstawie technologii blockchain, dzięki której potwierdzona jest własność i autentyczność.  Jednak, w odróżnieniu od krypto-walut każdy NFT jest unikalny (nie ma odpowiednika).

Jak wykorzystuje się NFT?

NFT jest używane głównie do zakupu tzw. krypto-sztuki, która jest udostępniana na różnych platformach. Nie ma żadnych ograniczeń co do ‘przedmiotu’ który może być sprzedany jako NFT. Zazwyczaj są to grafiki, krótkie wideo, obrazy, utwory muzyczne czy inne cyfrowe przedmioty kolekcjonerskie. W marcu 2021 r. w ten sposób, za prawie 3 miliony dolarów, został sprzedany pierwszy tweet wysłany przez współzałożyciela Twittera – Jacka Dorseya. Pokazuje to skalę najnowszego trendu i kwoty jakie mogą być osiągane poprzez sprzedaż tokenów.

Co dokładnie kupujemy?

Istnieje przekonanie, iż kupując NFT nabywamy też prawa autorskie do danego utworu osadzonego w NFT. W rzeczywistości nie jest to jednak tak oczywiste. NFT nie jest (jeszcze?) prawnie uregulowane, a zakup tokenu niekoniecznie oznacza otrzymanie praw własności do oryginalnego dzieła. Z perspektywy praw autorskich NFT jest raczej certyfikatem czy rachunkiem zakupu. Oznacza to, że nabywca tweeta Jacka Dorseya nie posiada praw autorskich tego tekstu, a jedynie jego elektronicznie kopię. Czyli co do zasady przy sprzedaży NFT nie dochodzi do przeniesienia autorskich praw majątkowych do dzieła osadzonego w NFT – dochodzi do zmiany właściciela samego tokenu. Może się zdarzyć, że zakup NFT będzie obejmował również przekazanie tych praw, jednak nie jest to obowiązującym standardem. W takim wypadku potrzebne jest sporządzenie odpowiedniej umowy, poprzez którą autor przenosi autorskie prawa majątkowe na nabywcę tokenu.

Problemy z NFC i dziełami sztuki

Innym problemem jest tworzenie tokenów NFT z dzieł stworzonych przez innych artystów i podawanie się za ich autorów. Stanowi to jawne naruszenie praw autorskich. Kopiowane są nie tylko dzieła współczesnych artystów, którzy mogą ubiegać się o usunięcie tokenu powiązanego z ich dziełem, ale też historyczne dzieła sztuki będące częścią domeny publicznej. Jeden z użytkowników zwany ‘Global Art Museum’ stworzył kolekcję NFT opartą o dzieła sztuki z największych muzeów na świecie takich jak Rijksmuseum w Amsterdamie czy Brimingham Colections. Nasuwa się pytanie, czy tworzenie NFT ze znanych dzieł sztuki należących do muzeów jest naruszeniem prawa? Jeśli utwory weszły do domeny publicznej tj. minęło 70 lat od śmierci ich twórców to nie dochodzi do naruszenia praw. Jednak czy takie działanie jest etyczne i czy powinno być dalej akceptowane? Debata trwa dalej, ale póki co nie ma jeszcze wielu odpowiedzi.

Potencjał i przyszłość NFT

Mimo tych problemów trzeba przyznać, iż NFT ma duży potencjał, aby umożliwić obrót cyfrowymi przedmiotami i sztuką. Jednakże, aby w pełni go wykorzystać potrzebne mogą okazać się, w przyszłości, regulacje ustawowe. Póki co, wydaje się, że prawne nieścisłości nie zniechęcają osób inwestujących w NFT. Pod koniec 2020 r. cały rynek NFT był szacowany na ponad 250 milionów dolarów i ukazał wzrost o 299% w porównaniu z rokiem 2019. Bez wątpienia w niedalekiej przyszłości możemy spodziewać się pierwszych spraw sądowych dotyczących naruszenia praw autorskich czy praw konsumenta w związku z NFT oraz wyroków rozstrzygających zupełnie nowe kwestie prawne. Do tego czasu pozostaje nam obserwowanie czy trend wzrostowy na rynku NFT się utrzyma i czy NFT wpłynie na postrzeganie praw własności intelektualnej w Internecie.

Autorka artykułu: Hanna Falkiewicz
Redakcja artykułu: Michał Czerwiński

dobra osobiste nieuczciwa konkurencja nowe technologie ochrona danych osobowych patenty prawo autorskie prawo IT tajemnica przedsiębiorstwa własność przemysłowa wzory przemysłowe znaki towarowe

Powództwa szczególne (nowelizacja KPC)

5 sierpnia 2020

W dziale regulującym postępowania w sprawach własności intelektualnej wprowadzono dwa rodzaje powództw szczególnych – powództwo wzajemne oraz powództwo o ustalenie, że podjęte czynności nie naruszają określonego patentu, dodatkowego prawa ochronnego, prawa ochronnego lub prawa z rejestracji.

A. Powództwo wzajemne

Powództwo wzajemne nie jest instytucją nową – możliwość wytoczenia takiego powództwa przewiduje art. 204 kodeksu postępowania cywilnego. Regulacje tam zawarte znajdą odpowiednie zastosowanie do powództw wzajemnych w sprawach własności intelektualnej.

W jakich sprawach można złożyć powództwo wzajemne?

Powództwo wzajemne jest dopuszczalne w sprawach o naruszenie prawa do znaku towarowego lub wzoru przemysłowego, jeśli obejmuje żądanie unieważnienia lub stwierdzenia wygaśnięcia prawa ochronnego na znak towarowy lub obejmuje żądanie unieważnienia prawa z rejestracji wzoru przemysłowego.

Wymogi formalne pozwu wzajemnego

Pozew wzajemny powinien spełniać wymogi przewidziane w art. 187 kodeksu postępowania cywilnego, a ponadto zawierać numer wpisu we właściwym rejestrze związanym z danym prawem ochronnym lub prawem z rejestracji. Do pozwu należy dołączyć wyciąg z właściwego rejestru znaków towarowych lub wzorów przemysłowych, chyba że taki dokument został dołączony do pozwu głównego. W pozwie wzajemnym należy również wskazać podstawę prawną unieważnienia lub stwierdzenia wygaśnięcia prawa. Co istotne, sąd jest związany wskazaną podstawą prawną.

Informacje od Prezesa Urzędu Patentowego RP

Po otrzymaniu pozwu wzajemnego, sąd zwraca się do Prezesa Urzędu Patentowego RP z żądaniem udzielenia informacji, czy przed Urzędem toczy się już sprawa o unieważnienie lub stwierdzenie wygaśnięcia danego prawa. Jeśli taka sprawa toczy się już przed Urzędem Patentowym RP, sąd zawiesza postępowanie do czasu prawomocnego rozpoznania sprawy przez Urząd. Sąd z urzędu zawiesza postępowanie również, gdy toczy się inne postępowanie cywilne obejmujące żądanie, którego dotyczy wytaczane powództwo.

Wpis w rejestrze Urzędu Patentowego RP

Sąd niezwłocznie przesyła Urzędowi Patentowemu RP odpis prawomocnego wyroku unieważniającego lub stwierdzającego wygaśnięcie prawa w celu dokonania wpisu do właściwego rejestru. Taki wyrok jest skuteczny również wobec osób trzecich.

Uzasadnienie wprowadzenia regulacji

Regulacje dotyczące powództwa wzajemnego zostały oparte na rozwiązaniach przewidzianych w rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 2017/1001 z dnia 14 czerwca 2017 r. w sprawie znaku towarowego Unii Europejskiej. Uzasadniając wprowadzenie analogicznych rozwiązań do krajowego postępowania w sprawach własności intelektualnej, ustawodawca miał na uwadze zachowanie spójności przepisów unijnych z krajowym systemem prawnym.

B. Powództwo o ustalenie

Powództwo o ustalenie również nie jest instytucją nową. Regulacje znajdujące się w art. 189 kodeksu postępowania cywilnego znajdują odpowiednie zastosowanie do postępowań z zakresu własności intelektualnej. Na podstawie tych przepisów powód może wystąpić z żądaniem ustalenia, że podjęte lub zamierzone przez niego czynności nie stanowią naruszenia patentu, dodatkowego prawa ochronnego, prawa ochronnego lub prawa z rejestracji.

Kiedy powód ma interes prawny do wystąpienia z powództwem o ustalenie?

Ustawa precyzuje, że interes prawny w wystąpieniu z powództwem o ustalenie istnieje, gdy pozwany uznał za naruszenie patentu, dodatkowego prawa ochronnego, prawa ochronnego lub prawa z rejestracji czynności, których dotyczy powództwo lub gdy nie potwierdził w należycie wyznaczonym przez powoda terminie, że czynności, których dotyczy powództwo, nie stanowią naruszenia patentu, dodatkowego prawa ochronnego, prawa ochronnego lub prawa z rejestracji.

Kiedy termin został należycie wyznaczony?

Uznaje się, że termin został należycie wyznaczony, jeżeli:

  1. jego wyznaczenie nastąpiło w formie pisemnej;
  2. nie był krótszy niż dwa miesiące od dnia doręczenia uprawnionemu pisma;
  3. w treści pisma powód dokładnie oznaczył czynności, które zamierza podjąć i które mogą stanowić naruszenie patentu, dodatkowego prawa ochronnego, prawa ochronnego lub prawa z rejestracji, wskazując, w jakim zakresie może nastąpić naruszenie, i wezwał uprawnionego do wyraźnego potwierdzenia, że nie stanowią one naruszenia.

Uzasadnienie wprowadzenia regulacji

Wskazane rozwiązanie ma zapobiec ponoszeniu częstokroć wysokich kosztów poprzedzających proces inwestycyjny, które mogą okazać się na późniejszym etapie bezużyteczne w sytuacji, gdy dana działalność naruszałaby określony patent, dodatkowe prawo ochronne, prawo ochronne lub prawa z rejestracji.


Zapraszamy do zapoznania się również z wcześniejszymi wpisami dotyczącymi nowelizacji KPC wprowadzającej przepisy o sprawach własności intelektualnej: 1) Sprawa z zakresu własności intelektualnej; 2) Powołanie wyspecjalizowanych sądów; 3) Zabezpieczenie środka dowodowego; 4) Wezwanie do udzielenia informacji; 5) Wyjawienie lub wydanie środka dowodowego; 5) Obowiązkowe zastępsto procesowe w sprawach IP.

nowe technologie prawo IT

Smart contract, czyli o przyszłości zawierania umów

22 sierpnia 2018
smart contract

W ciągu całego życia zawieramy ogromną ilość umów. Większość z nich to proste, powszechne umowy zawierane w drobnych, bieżących sprawach życia codziennego. W istotnych transakcjach wymagamy jednak bardziej kompletnego uregulowania stosunku prawnego łączącego strony. Wówczas niezbędna staje się pomoc prawnika. Postęp technologiczny usprawnia jednak nasze życie na każdym kroku – obecnie również w zakresie zawierania umów. Na rynku coraz częściej spotykane są inteligentne umowy (ang. smart contract).

Czym jest smart contract?

Smart contracty to umowy zawierane w formie cyfrowej. Ich treść zakodowana jest w linijkach kodu napisanego specjalnym językiem (Solidity). Inteligentna umowa oparta jest o program komputerowy ulokowany w blockchainie, czyli rozproszonej bazie danych, nieposiadającej centralnych komputerów i scentralizowanego miejsca przechowywania danych. Smart contract to swoiste oprogramowanie, które przechowuje ustalenia obu stron podjęte w trakcie negocjacji warunków umowy, automatycznie sprawdza ich spełnienie, a następnie w przypadku ziszczenia się określonych w umowie warunków samoczynnie wykonuje (realizuje) określone w smart contratcie zobowiązania strony. Każda inteligentna umowa posiada swój wyodrębniony adres blokowy, który jest dostępny dla wszystkich jej stron.

Jak smart contract działa w praktyce?

System, o który oparte są smart contracty, działa na zasadzie warunku – „if this, then that”. Polega on na tym, że od spełnienia warunku uzależnione jest wykonanie umowy. Jako przykład można podać zawarcie umowy sprzedaży nieruchomości – wykonanie umowy nastąpi w momencie uiszczenia wskazanej w niej kwoty na rzecz drugiej strony. Jeżeli dokonano przelewu środków, ale w określonym w inteligentnej umowie terminie nie dojdzie do wydania przedmiotu świadczenia, środki te zostaną automatycznie zwrócone.

Technologia smart contractów pozwala na pójście nawet o krok dalej – gdyby wprowadzić wsparcie systemu blockchain przez urzędy, sądy, kancelarie notarialne itp., wówczas taką inteligentną umowę można by zaprogramować w ten sposób, że po spełnieniu jej głównego świadczenia zostanie ona bezpośrednio przekazana do notariusza w celu sporządzenia aktu notarialnego, co następnie pozwoli na jego automatyczne przesłanie do sądu wieczystoksięgowego w celu dokonania zmian w księgach wieczystych. Opisane działania są oczywiście daleko idącym życzeniem, gdyż ustawodawcy nie są gotowi na wprowadzenie takich rozwiązań w praktyce. Jednakże, przy tak rozwiniętej technologii, cała operacja zamiast kilku tygodni mogłaby zająć jeden dzień, a biurokracja towarzysząca tego typu procesom zmalałaby do minimum.

Dlaczego smart contract to przyszłość?

Opisywany rodzaj umów to przede wszystkim szybkość ich wykonania i łatwość realizacji. W związku z tym, że są one oparte o wspominany system blockchain, nie potrzebują pośredników do ich zawarcia i zrealizowania. Informacje zawarte w umowie są przekazywane bezpośrednio do stron, a jej wykonanie nie wymaga uczestnictwa podmiotów trzecich. Oznacza to również minimalizację kosztów i zapewnienie bezpieczeństwa takiej transakcji. Wymaga podkreślenia, że blockchain jest obecnie jednym z najbezpieczniejszych systemów przekazywania danych – nie bez powodu zaczynają z niego korzystać również banki i rządy państw.

Kiedy smart contracty staną się powszechnie dostępne?

Smart contracty to jeden z najmłodszych produktów opartych o technologię blockchain, dlatego trudno ustalić kiedy staną się one powszechnie dostępne. Smart contracty budzą jednak pewne wątpliwości pod względem ich zgodności z polskim prawem. Co prawda art. 60 kodeksu cywilnego przewiduje, że wola osoby dokonującej czynności prawnej może być wyrażona przez każde zachowanie się tej osoby, która ujawnia tę wolę w sposób dostateczny, w tym również przez ujawnienie tej woli w postaci elektronicznej, jednakże nie jest oczywistym jak prawo reagowałoby na zawieranie smart contractów, które oparte są o procesy zautomatyzowane, dokonujące się bez wiedzy osób trzecich, a nawet ich beneficjentów. Polskie prawo nie jest więc jeszcze w pełni przystosowane do obsługi smart contractu. Natomiast na horyzoncie nie widać na razie szans na jego zmiany.

dobra osobiste nowe technologie

Pozwać o ochronę dóbr osobistych można także w miejscu ich naruszenia

27 grudnia 2017
powództwo

W dzisiejszych czasach – w dobie rozwoju technologii i Internetu – ustalenie miejsca zdarzenia wywołującego szkodę w oparciu o art. 35 KPC jest dość problematyczne. W tej kwestii Sąd Najwyższy podtrzymywał dotychczas stanowisko wyrażane jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku[1], zgodnie z którym w sytuacji, gdy mamy do czynienia z czynem niedozwolonym polegającym na publikacji obraźliwego artykułu na stronie internetowej, to sądem właściwym do rozpoznania tej sprawy jest sąd, w okręgu którego zdarzenie nastąpiło tzn. miejsce, w którym siedzibę ma osoba, która opublikowała artykuł. Jednak w dniu 15.12.2017 r. Sąd Najwyższy podjął dwie uchwały (sygn.: III CZP 82/17 oraz III CZP 91/17) dotyczące wykładni art. 35 KPC, które odmiennie regulują opisywaną kwestię.

Sprawa o sygn. akt III CZP 91/17 – ochrona dóbr osobistych

Powódka złożyła do Sądu Okręgowego w Zielonej Górze powództwo z żądaniem zadośćuczynienia oraz wydania oświadczenia o odpowiedniej treści i formie od Pozwanej, która mimo wykonania przez Powódkę zobowiązania wynikającego z wystosowanego wezwania do zapłaty, złożyła wniosek o wszczęcie egzekucji przeciwko Powódce. O fakcie prowadzenia egzekucji dowiedział się pracodawca Powódki, bank, w którym posiadała rachunek i Biuro Informacji Kredytowej, przez co Powódka została przedstawiona w złym świetle przed tymi podmiotami. Sąd jednak stwierdził swoją niewłaściwość powołując się na art. 35 KPC i przekazał sprawę do rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Poznaniu.

Powódka złożyła zażalenie na to postanowienie, natomiast Sąd Apelacyjny powziął poważne wątpliwości co do wykładni art. 35 KPC, przez Sąd I instancji i zwrócił się do Sądu Najwyższego z zagadnieniem prawnym[2]: Czy miejscem zdarzenia wywołującego szkodę w rozumieniu art. 35 k.p.c. jest wyłącznie miejsce zachowania sprawcy dokonującego naruszenia dóbr osobistych, czy także miejsce, w którym wystąpiła szkoda niemajątkowa będąca skutkiem tego zachowania?

W podanej sprawie w dniu 15.12.2017 r. Sąd Najwyższy w składzie 3 sędziów powziął uchwałę następującej treści: „Osoba dochodząca dobra osobistego może na podstawie art. 35 KPC wytoczyć powództwo przed sąd, w którego okręgu działał sprawca lub przed sąd, którego okręgu to działanie spowodowało naruszenie lub zagrożenie naruszenia dobra osobistego[3]”.

Sprawa o sygn. akt III CZP 82/17 czyn nieuczciwej konkurencji

Druga rozpatrywana przez Sąd Najwyższy sprawa dotyczyła czynu nieuczciwej konkurencji, polegającego na opublikowaniu wyników badań naukowych na stronie spółki, zajmującej się produkcją leków dla zwierząt. Problem w tym, że na stronie nie było wzmianki o autorach przedmiotowych badań, a także produktu, którego te badania dotyczyły. Powódka – autorka badań – działała na terenie woj. Mazowieckiego, w związku z czym powództwo zostało wniesione do Sądu Okręgowego w Warszawie. Tym razem Sąd również uznał swoją niewłaściwość i przekazał sprawę do rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Krakowie, czyli okręgu, w którym siedzibę miała pozwana spółka. Sądowi Najwyższemu zostało więc przedstawione następujące zagadnienie prawne: Czy w przypadku popełnienia czynu nieuczciwej konkurencji polegającego na publikacji dokonanej w witrynie internetowej miejscem zdarzenia wyrządzającego szkodę w rozumieniu art. 35 k.p.c. jest również obszar właściwości sądu, w którego okręgu treść umieszczona w sieci była dostępna?

Treść uchwały podjętej w sprawie o sygn. akt III CZP 82/17 brzmi następująco: „Przedsiębiorca dochodzący roszczeń z czynu nieuczciwej konkurencji polegającego na zawieszeniu publikacji na stronie internetowej może na podstawie art. 35 KPC wytoczyć powództwo przed sąd, w którego okręgu publikację wprowadzono na stronę internetową lub przed sąd, którego dostępność tej strony spowodowała naruszenie, zagrożenie jego interesu[4]”.

Podsumowanie

Zaprezentowane powyżej uchwały są swoistym novum w porównaniu do wcześniejszej linii orzeczniczej tak, co do spraw o naruszenie dóbr osobistych, jak i nieuczciwej konkurencji. Należy jednak zaaprobować stanowisko wyrażone przez Sąd Najwyższy, które spełnia wymagania obecnych czasów, rozwoju technologii i Internetu.

 

[1] Postanowienie Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 2 grudnia 1970 r. II CZ 158/70

[2] http://www.sn.pl/sprawy/SiteAssets/Lists/Zagadnienia_prawne/EditForm/III-CZP-0091_17_p.pdf

[3] Uchwała Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 15 grudnia 2017 r., III CZP 82/17

[4] Uchwała Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 15 grudnia 2017 r. III CZP 91/17